Skocz do zawartości

Anonim4

Użytkownicy
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Anonim4

  1. To byli piraci królewscy. Mieli oficjalne papiery a w nagrodę różne wirtualne prowincje, realną władzę w koloniach i bogactwa. Niektórzy dosłużyli się szlachectwa. W sumie przypominali dzisiejszych najemników. A propos "dziwnych" jednostek wojskowych Kiedyś matki straszyły dzieci lisowczykami, wcześniej husarią a później sztyletnikami czy rewolucjonistami spod znaku Ziemli i Woli lub PPS.
  2. Dawno dawno temu na pewnym forum był temat o maturach z języka polskiego, gdzie można było uzyskać pomoc przy opracowywaniu prac czy prezentacji. Sądzę, że owi nieszczęśnicy nie uzyskają na "pewnym" forum pomocy zatem warto żeby przyszli tutaj. W miarę możliwości pomogę
  3. Dzieci mają czasem dziwne pytania. Dzieciak znajomego spytał mnie niedawno dlaczego umierają szewcy (wiem, wiem bo piją). Trochę zapatrzony w piękno przyrody nie zaskoczyłem, podobnie jak i znajomy ;-) Dzieciak powtórzył pytanie. Odpowiedzieliśmy prawie równocześnie, że z głodu "Hm, no tak, nie mają pracy"- smutnie podsumował brzdąc. No właśnie, zmiany na świecie, rozwój nowych technologii powoduje zanikanie tradycyjnych zawodów i pojawianie się nowych. O ile zawody związane z podstawowymi potrzebami człowieka będą istniały jeszcze jakiś czas (chyba?)- typu picie, jedzenie, choroby, śmierć czyli sklepy spożywcze, monopole, lekarze i szeroko pojęte usługi funeralne czy religijne- o tyle wiele już zniknęło czy właśnie znika. Oddajmy im cześć,w końcu im się należy! Jakie zawody? Szewc, krawiec, pan od ostrzenia noży, wozacy z węglem i generalnie rzemiosło. Co jeszcze?
  4. Odradziłbym szukanie straconego sensu, czytaj: przeterminowanej miłości. Zwykle kończy się rozczarowaniem i niesmakiem. Czas przecież nie stoi w miejscu. No chyba, że wybierasz się w podróż sentymentalno- jedzeniowo- pijną, to jak najbardziej Przy okazji, Czeszki są fajne.
  5. Koty są czyściochami ale oczywiście może zdarzyć się taka sytuacja, choroba kociego pazura itp. Osobiście praktycznie raz dziennie jestem podrapany przez futrzaka, zwykle podczas zabawy i nigdy nie miałem żadnych zakażeń ani problemów. To chyba też zależy od pochodzenia zwierzaka, skąd zabrany, czy szczepiony, odpchlony, odrobaczony. Każdy ma inną odporność i różnie reaguje na podobne choroby czy bodźce. Powiem szczerze, że dwa razy myję ręce po kontakcie z psem, bo psy grzebią w różnych śmieciach, a kot się umyje ;-) Np. pies mojego kumpla kocha tarzać się w znalezionych w lesie...fekaliach. Kot takie zachowanie skwituje pełnym wyniosłości milczeniem. A propos higieny, znajomy ma dzieci, ciągle na coś chorują a ja pamiętam, że w ich wieku jadło się z chodnika jak coś spadło czy spało w łóżeczkach pomalowanych szkodliwymi dla zdrowia farbami. Nadmierna higiena szkodzi. Kiedyś człowiek żył za pan brat z robalami w środku ;-) a dzisiaj chce być sterylny do przesady (ktoś kiedyś policzył, że w zasadzie mówienie o człowieku jest niewłaściwe z uwagi na "robaczywe" części w środku).
  6. No ja słyszałem też wersję, że kot uciska np. brzuch żeby sprawdzić twoje narządy, czy długo jeszcze pociągniesz ;-)
  7. Mamy dogoterapię, hipoterapię, felinoterapię, a nawet delfinoterapię. Obcowanie ze zwierzętami obniża ciśnienie, relaksuje i powoduje większe wydzielanie hormonów szczęścia czy substancji działających niczym delikatny narkotyk. Delfiny emitują ultradźwięki pomagające regenerować kości i układ nerwowy, podobnie koty, mrucząc wywołują pozytywny efekt leczenia. Czy jest to efekt placebo czy realne leczenie? Moim zdaniem, jak najbardziej namacalne, o czym świadczą przypadki cofania się nowotworów. Co ciekawe, wśród niektórych gatunków straszykowatych, znajdują się gatunki wydzielające substancje szkodliwe, mutagenne. Jednak osobiście nie znam żadnego hodowcy straszykowatych, który zachorował na coś trzymając dziwne gatunki, wydzielające wspomniane substancje. Żeby było zabawniej, jeden ze znajomych stwierdził, że mu się poprawił wzrok ;-) Może to działa niczym w Spidermanie? Wśród ludowych wierzeń na temat kotów, dwa są warte zastanowienia: kot kładzie się na chore miejsce i je leczy, czasem może z tego powodu umrzeć; kot wyczuwa złe moce. Posiadacze kotów wielokrotnie mieli pewnie do czynienia z pupilem, który patrzył na "duchy" lub łapał jakieś "widziadła." Kot widzi w innej skali niż człowiek ale co widzi? ;-)
  8. Droga Mycho, bardzo nie lubię jak ktoś manipuluje moimi słowami Fragment o drapieżniku był w kontekście użalania się kobiet nad swoją nieszczęsną dolą. A w zasadzie zwalania winy tylko na facetów, zupełnie nie zauważając swojego zaślepienia. Jakbyś nie zauważyła, niżej opisuję, co robię, więc TO jest, jeśli mamy tak to określać, mój model partnerstwa. Zachowujący męskość faceta a nie spedalający go, że użyję dość brutalnego kolokwializmu. Jestem wręcz niebywale zdziwiony, że ktoś w tak prymitywny sposób może manipulować tekstem, ale masz rację, sporo osób nie czyta dłuższych fraz niż zdanie. Z moich słów nie wynika, to co napisałaś, cyt. "ponieważ patrząc na rolę mężczyzny w związku oczami Unicorna wychodzi obrazek taki, że kobieta powinna robić w domu wszystko niezależnie od "ochoty", bo taka jej rola społeczna, a mężczyzna tylko wtedy gdy ma OCHOTĘ, bo inaczej otoczenie uznaje go za pantoflarza i za zniewieściałego." Tym bardziej, że opisuję, co robię, zatem takie sztuczne dzielenie nie jest zgodne z prawdą. Bo jak widać, moje stanowisko jest bliskie Wiesława. Wystarczy czytać uważnie. Zwróciłem jedynie uwagę, na pewne bolączki i manipulacje kobiet, co być może cię trochę ubodło I właśnie w ten sposób udowodniłaś to, co napisałem o urabianiu faceta na własną modłę... Mi również korona z głowy nie spada pracując. "Bliskie mojemu spojrzeniu ale wymaga trzech czynników: ogromnego zaufania, co w dzisiejszych czasach jest raczej rarytasem, zrozumienia (nie żadnej "tolerancji") i poświęcenia." Do tego się nie odniosłaś. "Mogłabym powiedzieć, ze z kolei "typowy facet" myśli, że w partnerce odnajdzie skrzyżowanie Matki ze Sprzątaczką i nadal nic nie musi robić, bo nie ma ochoty." I tak mamy mniejsze wymagania niż wy. Zakończę rozważania tekstem (uwspółcześnionym przeze mnie) babci, że każda (!) wyemancypowana dama i feministka skończy zapłakana w pustym pokoju, spełniona zawodowo, być może seksualnie ale nie duchowo. Oczywiście nie każdy może być matką, wręcz nie powinien, jeśli nie chce... Jeśli przyjmiemy jeden z efektów dyskusji jako urobienie czy przekonanie do własnego zdania, ten temat niczego nie wniesie. Nikt nikogo nie przekona. Każdy ma swój model. Na mnie żadne sztuczki erystyczne czy psychosocjotechniczne ze standardowego arsenału kobiet nie działają, bo przerabiałem wielokrotnie podobne sytuacje. Co więcej, "model rodziny" siedzący obok użyczył mi praktycznych porad dotyczących niewieściego cwaniactwa ;-) Delikatna równowaga polega na tym, że ja wiem, czego nie lubię; ona wie, czego nie lubi i staramy się nie wchodzić sobie w drogę. W skrócie: NIE ZMIENIAĆ NA SIŁĘ, jak to próbuje czynić 90% pań...
  9. Montaż Volkoffa to klasyczna już powieść szpiegowska. Klasyczna z uwagi na wplecione zasady dezinformacji. Montaż sam stał się ofiarą...sowieckiego montażu specsłużb, co jest odpowiedzią na pytanie, czy to tylko powieść. Jak widać, fikcja oparta na faktach. W powieści pada często odwołanie do klasyka strategii Sun Tsu a krótkie dogmaty stają się "przykazaniami". Wśród owych przykazań są takie, które będą obowiązywać zawsze i są wykorzystywane na co dzień, o czym można się przekonać, czytając prasę zwaną dla niepoznaki "polskojęzyczną": 1. poddawaj w wątpliwość dobro, 2. kompromituj przywódców, 3. wstrząśnij ich wiarą, niech gardzą, 4. posługuj się ludźmi złymi, 5. dezorganizuj działalność władz, 6. siej niezgodę między obywatelami, 7. podżegaj młodych przeciwko starym, 8. drwij z tradycji, 9. zakłócaj aprowizację, 10. rozpowszechniaj zmysłową muzykę, 11. sprzyjaj rozwiązłości, 12. nie żałuj pieniędzy, 13. zbieraj informacje (V. Volkoff, Montaż, Poznań 2005, s. 41). W procesie werbowania agentów wpływów ważną rolę odgrywa ich chów od małego, kształtowanie ich postaw oraz odpowiednia legenda (przykład: Kim Philby wkręcający się do prawicowych organizacji w celu uwiarygodnienia). Oficer w powieści wskazuje pięć technik działania. Są to: biała propaganda ("jesteśmy lepsi"), czarna propaganda (oskarża się przeciwnika o zamiary, których on nie żywi), intoksykacja (np. podrzucenie fałszywek w taki sposób, że uwierzą w ich wiarygodność), dezinformacja i agentura wpływu (ibidem, s. 71). Przełożony oficera operuje trzema archetypami: dźwignią, trójkątem i drutem. Dźwignią mogą być pacyfiści, ekologowie, socjaliści, ruchy monarchistyczne, stowarzyszenia. Dźwignią są również artyści służący reżimowi i "dla pokoju" oraz mass media. Raz puszczona informacja z rezonansem sprawia wrażenie niebywałego wydarzenia. Dobry rezonans to tendencyjna informacja i zaprzyjaźnione media. Tutaj następuje przykład- Iwanow przyłapuje swą żonę w łóżku z Pietrowem: "(...)Pierwszy przypadek: nie było świadków. Opinia publiczna nie może w żaden sposób sprawdzić, jak było naprawdę. Oznajmia się więc po prostu, że to Pietrow przyłapał żonę w łóżku z Iwanowem. Oto właśnie nieprawda nie dająca się zweryfikować. Drugi. Byli świadkowie. Piszecie, że w małżeństwie Iwanowów nie brakowało problemów i przyznajecie, że istotnie w sobotę Iwanow zaskoczył swą żonę z Pietrowem. Prawdą jest też, dodajecie, że przed tygodniem Iwanowa przyłapała swego męża na gorącym uczynku z Pietrową. To jest mieszanka prawdy i fałszu. Proporcje jednego i drugiego mogą się zmieniać. Chłopcy z intoksykacji, jeśli chcą uprawdopodobnić sprawę, dają do 80% prawdy na 20% fałszu, ponieważ z ich punktu widzenia ważne jest, by jakąś konkretną fałszywą informację wzięto za dobrą monetę. (...)Teraz trzeci sposób. Przyznajecie, że obywatelka Iwanowa znajdowała się w sobotę wieczorem u Pietrowa, ale ironizujecie na temat łóżka. Cóż mają wspólnego ze sprawą ruchomości? Najprawdopodobniej Iwanowa siedziała po prostu na krześle czy w fotelu. Iwanow, który, jak wszyscy wiemy, tyle razy leżał pod stołem, ma w zwyczaju rzucanie oszczerstw na swą nieszczęsną żonę. A co miała robić? Czy miała pozwolić, żeby mąż pijak pobił ją znowu? Sądziła, że powinna się schronić u Pietrowa, gdzie najprawdopodobniej towarzyszyły jej dzieci, maleńkie dzieci. Czyż mamy podstawy do oskarżenia jej o to, że nie zostawiła dzieci wydanych na pastwę tego brutala? Ponadto nie ma powodów by wątpić, że także i obywatelka Pietrowa brała udział w spotkaniu Iwanowa- Pietrow. (...)Oto właśnie deformacja prawdy. Cztery czyli modyfikacja kontekstu. Zgadza się, mówicie, Iwanow nakrył żonę w łóżku Pietrowa, ale przecież wszyscy wiedzą, jaki jest Pietrow. To prawdziwe monstrum lubieżności. Nie da się wykluczyć, że ma za sobą czternaście wyroków sądowych za gwałt. Tego dnia natknął się na Iwanową w korytarzu, rzucił się na nią, wciągnął ją do siebie i właśnie rozpoczął proceder gwałcenia, gdy, na szczęście, pełen godności obywatel Iwanow, wracający z fabryki, gdzie po raz któryś z rzędu osiągnął rekordową liczbę trzech tysięcy nakrętek utoczonych w ciągu dwóch godzin dwudziestu pięciu minut, wyważył drzwi i ocalił swą skromną małżonkę od losu gorszego niż śmierć. Piąte: zacieranie. Zalewacie wasz prawdziwy fakt wielką masą innych informacji. Pietrow, mówicie, to stachanowiec, świetnie gra na organkach i w warcaby, urodził się w Niżnym Nowgorodzie, w czasie wojny był artylerzystą, na sześćdziesiąte urodziny ofiarowal matce kanarka, ma kilka kochanek, między innymi Iwanową, przepada za kiełbasą z czosnkiem, dobrze pływa stylem grzbietowym, potrafi ugotować syberyjskie pielmeni, i tak dalej. Istnieje też wykręt będący odwrotnością zacierania, mianowicie wybrane fakty. W sprawie, którą macie zrelacjonować, przeprowadzacie selekcję szczegółów, prawdziwych lecz niepełnych. Opowiadacie na przykład, że Iwanow wszedł do pokoju Pietrowa bez pukania, Iwanowa aż podskoczyła, taka jest nerwowa, Pietrow zachowywał się tak, jakby był zaszokowany złymi manierami Iwanowa, i wymieniwszy uwagi na temat powszechnego zepsucia obyczajów, będącego jednym z przeżytków carskiej Rosji, małżonkowie Iwanowowie wrócili do siebie. Szósta metoda: komentarz podtrzymywany. W niczym nie modyfikujecie faktu, lecz korzystacie z niego, by przeprowadzić, dajmy na to, krytykę mieszkań dzielonych przez wielu lokatorów. Jest ich już coraz mniej, lecz to w nich właśnie incydenty, w których mężowie zaskakują kochanków, zdarzają się znacznie częściej, niż to przewiduje plan pięcioletni. Następnie opisujecie nowoczesne osiedle, gdzie każda para turkawek ma swoją garsonierę, w której może sobie gruchać do woli, i przedstawicie idylliczny obraz szczęścia, jakie stanie się tam udziałem Iwanowów. Siódmy chwyt to pewna odmiana szóstego, to ilustracja, w której przechodzi się od rzeczy ogólnych do szczegółowych, a nie od szczegółowych do ogólnych. Można tu rozwinąć ten sam motyw: sielanka par małżeńskich w nowoczesnych osiedlach wzniesionych dzięki dobroczynnej wydajności władzy Rad, lecz zakończenie będzie inne: o, jaki to postęp w stosunku do mieszkań o wielu lokatorach, gdzie zdarzały się pożałowania godne epizody, na przykład właśnie sytuacja Iwanowa, natrafiającego na swą żonę u sąsiada! Ósma jest generalizacja. Z zachowania Iwanowej wyprowadzacie ogólne, pełne konfuzji wnioski na temat niewdzięczności kobiet, ich niewierności, rozwiązłości, natomiast pomijacie milczeniem współudział Pietrowa. Lub też, przeciwnie, obwiniacie Pietrowa- Casanovę, nikczemnego uwodziciela, uniewinniając jednocześnie nieszczęsną przedstawicielkę bezwstydnie eksploatowanej płci. Technikę numer dziewięć nazywamy: nierówne części. Zwracacie się do waszych czytelników i proponujecie im, by sami ocenili ten incydent. Publikujecie następnie jeden list potępiający Iwanową- nawet jeśli dostaliście sto takich listów. Drukujecie też dziesięć listów w jej obronie, nawet jeśli nie przyszło takich listów więcej niż dziesięć. Wreszcie części równe, dziesiąta metoda. U profesora uniwersytetu, świetnego i ulubionego przez czytelników polemisty, zamawiacie tekst pisany w obronie kochanków, mający pięćdziesiąt linijek, i równocześnie u jakiegoś idioty ze wsi zamawiacie ich potępienie, też na pięćdziesiąt linijek. W ten sposób dowodzicie waszej bezstronności", ibidem, s. 80- 83.
  10. Ok ,to czekam na raport końcowy. Pozdrawiam. Pomysł ciekawy.
  11. " "Szczególnie od wspieranego przez Sowiety przewrotu "kulturalnego" roku 1968... " "Bez obrazy ale czytając, "udowodnione jest", momentalnie parskam śmiechem. Przez kogo? Myślę, że ten partnerski, zadowolony facet ma inne zdanie. Inna sprawa, że faceci zniewieściali a kobiety się zmęszczyły ;-) W bardzo negatywnym tego słowa znaczeniu- wystarczy posłuchać nastolatek na ulicach. Wulgarne i żałosne. " ." A dlaczego powinien? Kto to ustalił? Jeśli będzie chciał, będzie uczestniczył; w przeciwnym razie, z musu, niekoniecznie będzie się czuł związany uczuciowo z kobietą jak i z dziećmi." " Często pod wpływem jakże nowoczesnych mediów kobiety wybierają zawody, które uważają za "słuszne", niczym w bolszewickim raju a potem gorzko żałują." .." Typowe podejście typowej kobiety. Zawsze winien jest facet. A ktoś tego faceta wybrał i zwykle wiedział wcześniej jaki jest? Kobieta łudzi się często, że zmieni faceta, czyli zmanipuluje aby chodził jak piesek. Facet to facet. Samotnik niczym kot. I drapieżnik. Próba oswojenia drapieżnika kończy się jego zniewieścieniem. Ze szkodą dla kobiety, w razie przypadków nadzwyczajnych. Kobieta lubi pakować się w chore związki, wybiera "badboyów", a potem płacze. Zabrzmi to cynicznie, ale sama tego chciała.Wracając do tematu- lubię gotować i często to robię. Lubię pomęczyć odkurzacz i dywany albo malować. Zakupy to katorga i nic mnie nie przekona, że jest inaczej. Próba doboru garderoby jest zamachem na moje życie ;-) Sama idea poinformowania kogoś o czymś jest słuszna. Nikt nie lubi się martwić. Są komórki. Nie istnieje partnerstwo w formie opisanej wyżej. Istnieje dominacja. Zerojedynkowa. Facet może ustąpić i mamy iluzję partnerstwa. " Bliskie mojemu spojrzeniu ale wymaga trzech czynników: ogromnego zaufania, co w dzisiejszych czasach jest raczej rarytasem, zrozumienia (nie żadnej "tolerancji") i poświęcenia.
  12. Z tego pliku nic nie wynika. Poproszę opis, metodologię itd.
  13. Anonim4

    O obronie

    "Czy was porąbało? Po przeczytaniu kilku postów widzę, że w przypadku Panów obowiązkowe wyposażenie to nóż, scyzoryk albo inna kosa samurajska (fakt na grilla)." Scyzoryk jest za gruby a maczeta niewygodna. Mały nożyk, jak przedstawiłem na obrazku, jest przydatny choćby do podważania pewnych rzeczy, gdy się coś urwie, zepsuje, do obierania również jest niezły bo jest ostry jak skalpel. Swego czasu miałem kolegę, który skądś dostał ładny komplet tych narzędzi (pewnie ktoś z rodziny go poczęstował). I o ile żyletka jest ostra, o tyle skalpel, gdyby ktoś się zaciął, to wspołczuję...Bez szycia się nie obejdzie. Wracając do noża, daje pewne poczucie bezpieczeństwa, skoro nie ma potrzeby żebym tachał kaburę pod pachą na co dzień. Szczególnie jeśli człowiek kręci się po różnych zakazanych osadach i sporo podróżuje. Raz byłem świadkiem metody na malinkę w PKP pośpiesznym i powiem oględnie, że się przydał jako straszak. Generalnie, nóż jest bronią ostateczną. Warto zdawać sobie sprawę zanim zaczniemy nosić go przy sobie. Nie wiem jak inni, ale ja wiem, czym jest to narzędzie. Jeśli ktoś chce szpanować niech da sobie spokój. To jest broń. Może być defensywna, może być ofensywna ale służy zranieniu (w najlepszym przypadku) lub zabiciu. I przed nożem nie ma obrony. Uczestniczyłem kiedyś w bardzo pouczającym pokazie. Wnioski raczej smutne dla różnej maści "karaciarzy." "Ogólnie obrona nożem jest skuteczna wtedy, jak ktoś ma jakieś pojęcie o obronie tym narzędziem. W przeciwnym wypadku prawdopodobnie zostanie wyrwany i użyty przeciwko ofierze." Jeśli ktoś nosi nóż i zakładamy, że ma pewne pojęcie o używaniu go, szansa wyrwania go i użycia przeciwko niemu jest praktycznie żadna. Jeśli nawet do tego dojdzie, napastnik zostanie zraniony lub zabity (mowa o większej grupie). Wbrew pozorom broń palna nie jest bronią ostateczną, nóż- tak. Ps. Z tzw. samoobron czy parawojsk (w dużym "") najciekawszą propozycję ma Japonia. "Tak czy siak normalna armia jako struktura to to nie jest." Podejrzewam, że w regularnej walce byłaby bardzo skuteczna jako armia sabotażowa i widzę duże podobieństwa do wojny zimowej- Sowietów z Finlandią...Polska jako kraj urodzonych anarchistów i buntowników powinna inwestować w obronę terytorialną bo zająć kraj proszę bardzo, gorzej z utrzymaniem, o czym przekonali się choćby Niemcy u nas a Sowieci na Litwie i Estonii już po 1944. Jeśli już jesteśmy przy tym temacie, uważam, że musimy posiadać co najmniej 50-60 głowic atomowych.
  14. Ale dlaczego cudownie wilgotne? Skoro może być orzeźwiające, mroźne, przeszywające. "Zsunęła krwistoczerwoną pościel z ramion dostając gęsiej skórki "gdzie służba?!" Tutaj nie wiem, o co chodzi. "Ile razy jej podwładni okazywali się niekompetentni. Nie potrafili spełnić jej niektórych zachcianek, a teraz żadne nie pokwapiło się aby dołożyć drewna do kominka. Nie. Ona tego nie zrobi. Poczeka..." A to jest ciekawy fragment. "Krajobraz pełen był wysokich wzniesień otulonych sennym białym puchem tonącym w blasku poranka, a na równinie przed zamkiem jej służba zbierała pozostałości po wczorajszej drobnej potyczce. " Za dużo opisów. "Rozumiała, że nastał czas wojen, ale nacieranie na jej fortecę było zwyczajnie głupie." Skojarzenia mam dwuznaczne :> I znowu dalej ciekawy fragment: "Cóż po tym, że była jedyną kobietą w tym męskim świecie. Wczoraj po raz kolejny pokazała tym śmieciom na co ją stać. Ile to już bitew minęło... Żaden z okolicznych władców nie potrafił zrozumieć dlaczego... Dlaczego nikt nigdy nie potrafił przeciwstawić się temu rodowi? Dlaczego każda walka kończyła się klęską jej przeciwników? Dlaczego to państwo z roku na rok jak wirus rozprzestrzeniało swoje granice zagłębiając się w te drobne żałosne kraje? Jej wzrok padł na ciemną postać na koniu, przedzierającą się przez przysypane śniegiem ciała, nie wyglądał na chłopa. Gdy podjechał bliżej, poznała, że to jeden ze zwiadowców. Chyba powinna się ubrać i wyjść z komnaty." A bez złośliwości, myślę, że masz iskrę pisarza. Powinnaś pisać fantasy mocno osadzone w historii z dużą dawką akcji. "dalej nie mam imienia dla królowej... " Scathenna.
  15. Ładnych parę lat temu zachęcony recenzją w Machinie- z pierwszego cyklu- zdobyłem kasetę VHS z napisami i oddałem się iście intelektualnej rozpuście O ile jest to właściwie słowo na określenie filmu, który od lat jest uznawany za najgorszy film w historii kina. Film można sobie obejrzeć w różnych filmodajniach online czy innych ekinach. I wbrew pozorom wcale nie jest taki zły, szczególnie w porównaniu z polskimi komediami. Jasne, dialogi są drewniane, w ogóle nie trzymają się kupy i są od czapy strony, aktorzy snują się niczym pijane muchy a scenografia jest mocno oszczędnościowo ale...nic tam! film się broni posępnym klimatem i swoistą melodią. To chyba dość by uznać film za kultowy, hehe. Powinienem dać ocenę 1 (zgodnie z grafikiem krytyków) ale ocenię go na 3,2 za dialogi, w skali 0-10. Pilot widzący ufo i krzyczący "do jasnej Anielki!" czy pierwsze słowa lektora są zaiste porażające...Szczególnie tekst o grabarzach. Mówiąc krótko- niezamierzona czarna komedia "Osobliwe rzeczy zaczęły się dziać, kiedy do roboty przystąpili grabarze." http://www.joemonster.org/filmy/12652/Plan_9_z_kosmosu_najlepsze_sceny http://www.film.org.pl/prace/plan_9_z_kosmosu.html http://www.ofilmie.pl/recenzje/plan_9_from_outer_space_tyler_durden.html Przyznaję, film jest niepokojący ale chyba o to chodzi, żeby nikt nie wiedział, dlaczego i po co tak ma być :>
  16. Damska "torebka" potrafi ważyć z 15 kg. Są tam i buty i książki, gazety, kosmetyczne utensylia, gaz, noże, dokumenty, maskotki, cukierki, czekoladki, kanapki, jogurty, jabłka, komórki, klucze i cholera wie co jeszcze "Też mnie to zastanowiło. Czyżby to było obowiązkowe (obecnie) wyposażenie. Jakoś dziwnie ten gadżet się tu pojawia. Scyzoryk kojarzy mi się z pewnym miastem (od dawna mówi się o nich scyzoryki)." Scyzorki mnie nie kręcą chociaż idąc na grilla zabieram. Wolę noże
  17. "Przy okazji - Panie Krysie z pasjansami to fikcja literacka. Systemy na desktopach są okrojone ze wszystkiego i z minimalnymi uprawnieniami." Uprawnienia są od tego, żeby je obchodzić (pozdrawiam firmowego informatyka)- ciągłe batalie- znalazłem sposób- blokada- nowy sposób- blokada, zawsze 1:0 dla mnie Z grami prawda ale są gry online, flashowe. I teraz to jest pasjansem.
  18. Kiedyś- klucze z obowiązkowym otwieraczem do butelek (bardzo przydatne!), zegarek i portfel (sakiewka) bo innych nie trawię, za duże, nóż, mp3player (częste podróże). Dokumentów nie noszę, poza kartą. Kiedyś miałem legitymację studencką- dowód to socjalistyczny bzdet i prawie zawsze udawało mi się wymigać w urzędach. Obecnie- klucze z brelokiem whisky plus obowiązkowy otwieracz do butelek i latareczka, komórka (bo zegarek zbędny) i portfel (sakiewka). Dokumentów nadal nie noszę bo i po co Okazjonalnie nożyk do cięcia papieru :> Z tworzywa bo rzecz jasna niewykrywalny, hehe (joke). Mp3player niepotrzebny bo całkiem niezły jest w komórce. Pendrive w portfelu żeby się nie zgubił biedak (mam coś koło 6). Chusteczki to baza prawdziwego faceta. W dawnych czasach miałem paczkę Mynthonów w kieszeni, dzisiaj niestety tylko orbitki.
  19. Tak naprawdę wkraczamy w strefę religijną Wierzymy, że systemy autoryzacyjne są bezpieczne. Wierzymy, że nasze dane są nic nie warte dla potencjalnych włamywaczy. W końcu- wierzymy, że nawet jeśli jedna metoda zostanie pokonana, pojawią się inne, co najmniej warte zaufania... Oczywiście, że nie jest możliwe zapamiętanie tylu haseł i loginów. Sam miałem problem po powrocie do pracy z 2-tygodniowego urlopu- a hasło zgodne z polityką bezpieczeństwa firmy- jakieś 17 znaków Zapisywanie na kartkach czy programy zarządzające to taka aspiryna na raka, dobre ale niekoniecznie wystarczające jeśli ktoś chce mieć 100% pewności. Niemniej, nie ma sensu popadać w paranoję. Zachęcony sukcesami tzw. technik pamięciowych odbębniłem kurs i...nigdy nie korzystałem przy hasłach ale zainteresowałem się szybkim czytaniem i to akurat jest przydatne na co dzień (nie każdy wbrew reklamom może w tym uczestniczyć). Ciągle niby jesteśmy krok do przodu a praktycznie krok do tyłu- wymyślą skanowanie siatkówki czy linii daktyloskopijnych? OK, wyjmiemy oko i odetniemy palec Ps. Rzekł gość, który pamięta i używa na co dzień jakieś 15 haseł, w różnych miejscach plus jakieś 10 z menedżerów... Oprócz sytuacji wyżej staram się je pamiętać. A w ogóle to wszystko wina naszego lenistwa, hehe. Jeśli nastąpi koniec tego świata to chyba lepiej jednak zapisywać niż bawić się w elektronikę, która i tak padnie.
  20. "Z własnego doświadczenia mogę polecić K-Lite Mega Codec Pack, chociaż wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi." Po zabawach różnymi minimalistycznymi zestawami i tymi "sowieckimi' zgadzam się jak najbardziej- w wersji Basic lub Standard. http://www.free-codecs.com/
  21. "Dobrym oprócz Cclanera pomocnym jest tzw. Odkurzacz nie ma co się rozpisywać o zasadach jego działania i funkcjach. Ja osobiście polecam w wersji 11 TU, te wyżej są jakieś przekombinowane i nie ma co go aktualizować do tych wersji" To chyba jest kwestia innego interfejsu. Program w nowszych wersjach działa lepiej (wiem, mogę nie być obiektywny) ale zgadzam się, że wygląd nie jest intuicyjny. W wersji 13-tej wygląd będzie o wiele bardziej przyjazny Wracając do pytania- 99% problemów z używania takich cleanerów bierze się z tego, co ostatnio stało się narodowym przekleństwem: ludzie po prostu nie czytają, wolą sobie klikać. Mam kilka programów sprzątających (cokolwiek przez nazwę rozumiemy) ale najbardziej konkretne są: CCleaner, Comodo System Cleaner, Odkurzacz i Registry First Aid z jakiejś promocji. Ps. Przy okazji zapraszam do bycia betatesterem programu.
  22. Anonim4

    Święta :)

    Życzę wszystkim bywalcom forum wszystkiego najlepszego, zdrowych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia
  23. Też jestem fanem Jarre'a od wielu lat Vintage z Aero: http://vanila.wrzuta.pl/audio/7AYJzRm85Ol/jean_michel_jarre-vintage
  24. Żeby było śmieszniej w rankingu Netcrafta fixitpc jest na miejscu 8773 a searchengines- 9494. Obserwuję zjazd w rankingu searchengines od prawie pół roku.
  25. Może wydać się to komuś dziwne ale pocztówka z Chin długo kojarzyła mi się z zakochaniem: http://www.youtube.com/watch?v=JgJIho2BBSo
×
×
  • Dodaj nową pozycję...