Ciężko mi mówić o jakiejś magii czy diametralnych zmianach dokonujących się w moim życiu po lekturze... Ale z pewnością mogę wspomnieć o Literaturze Ważnej - takiej, do fragmentów której wraca się przez całe życie.
Może zabrzmi to śmiesznie, ale dla mnie taką mówiącą ważne rzeczy książką jest "Lalka" B. Prusa; różnorakie poglądy na miłość, relacje damsko-męskie, prawdziwą wartość człowieka, pracę, zarabianie (i tracenie) pieniędzy, sens życia, przekrój społeczeństwa polskiego (sprzed ponad 100 lat, ale dziwnie wciąż aktualny) zostały bardzo wyraźnie nakreślone. Znakomicie przedstawione postaci, zwłaszcza te drugoplanowe (Węgiełek, Zasławska) jakby żywcem gdzieś podpatrzone i genialnie ujęte w słowa, które stały się szkolną lekturą...
Sądzę, że najlepszym probierzem jakiejkolwiek twórczości jest czas - jeśli po latach wracamy do pewnych dzieł, z pewnością możemy zaliczyć je do sztuki przez wielkie S. To, co wyszło spod pióra Prusa bez wątpienia pasuje do tej kategorii.
Z całkiem innej bajki pochodzi "Król szczurów" J. Clavell'a. Ludzie znajdujący się w ekstremalnie ciężkich warunkach pokazują swoje prawdziwe oblicze... i stwarzają pozory dokładnie tak samo jak ci żyjący obok nas. Wstrząsające, przejmujące do szpiku kości opisy walki o resztki życia, okruchy pożywienia za wszelką cenę - nawet w obliczu utraty tego co najcenniejsze, człowieczeństwa...
Oprócz obu powyższych, poczesne miejsce w mojej bibliotece zajmują "Utwory wierszem i prozą" A. Bursy. "Ogród Luizy" mogę wyrecytować z pamięci jednym tchem, 35 sekund po przebudzeniu
Jeśli ktoś lubi reportaże, polecam "Bambusową klepsydrę" W. Górnickiego. Krajobraz po wojnie domowej w Kambodży plastycznie nakreślony przez znakomitego pisarza - felietonistę, wciąż wywołuje u mnie gęsią skórę na plecach, tak jak podczas pierwszego mojego kontaktu z tą książką.
Niezła też jest "Ballada o Januszku" S. Łubińskiego, czyli anty-poradnik pt. "Jak wychowywać swoje dziecko, by wyrosło na bandytę". Była nawet ekranizacja (wciąż dostępna gdzieś na Rapidzie), której niedawno się pozbyłem z dysku z powodu odwiecznego braku miejsca...
Uff, znów się rozpisałem. Miało być krótko, a wyszło jak zawsze. Przepraszam, ale nie potrafię inaczej