Skocz do zawartości

Mysza

Użytkownicy
  • Postów

    308
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez Mysza

  1. wracając do samej podróży ... możliwe scenariusze zakończenia ;)

     

    1.HAPPY END

     

    zakochani.jpg

     

     

    2. KODEKS WYKROCZEŃ

    art. 63a - paragraf 1: Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nie przeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejsce podlega karze, ograniczenia wolności lub grzywny.

     

    zakaznaklejania.jpg

     

     

    3. ZA PÓŹNO

    http://www.youtube.com/watch?v=fdZf-Lpho74

  2. Odnoszę wrażenie, że czujesz się zdołowana i mam nadzieję, że tylko na forum.

    @wieslaw531

    nie wiem, czy powinnam się do tego odnieść, czy nie,

    zabrzmiało bardzo refleksyjnie i poważnie, a w sumie nie chciałam swoim wpisem skłaniać do refleksji,

    nie wiem , czy jestem zdołowana - jeśli chodzi o forum to raczej nieco "poobijana", a jeśli chodzi o życie - być może w życiu zawodowym, nie akceptując pewnych zachowań, czekają mnie jakieś decyzje - to bardziej napięcie i stres ...

     

    tu w temacie pisząc, że jestem poza kręgiem Pań, które wymieniłeś, nie kierowałam się tym, co mi wcześniej niektórzy napisali, ale dosłownym rozebraniem zdania na czynniki - pierwsze :

    gdyby było napisane - "Obrażasz wiele wspaniałych Pań" to zbiór byłby znacznie większy :) ,

    ale po dodaniu - "które mogą Ci wiele pomóc, mają większą wiedzę" - "zbiór" zawęża się tylko do tych z dużą wiedzą, a to mi nasuwa na myśl "zbiór" jednoosobowy - @Picasso - bo tylko Ona jako Kobieta góruje wiedzą nad Facetami, którzy tu pomagają ... ;)

     

    no i tyle, nie jest tak źle z tym "dołkiem" :lol:

  3. Myszka

    Ja jednak wolę określenia bardziej sympatyczne i mniej rubaszne w stosunku do dziewczyn.

     

    @wieslaw531

    ... bo widzisz, jako zwykła szara "myszka" jestem poza kręgiem Pań, które wymieniłeś :

    Obrażasz wiele wspaniałych Pań, które mogą Ci wiele pomóc, mają większą wiedzę itp.

    więc mnie to określenie nie obraża ;)
  4. @DragonFire - na pewno zdajesz sobie sprawę, że tak do końca nie wiadomo, czy potraktować Twoje poszukiwania i temat serio, czy z przymrużeniem oka B)

     

    Jeśli jednak Ona myśli tak samo :

    ba! nawet czuliśmy do siebie wielkie coś :)

    i udałoby Ci się Ją odnaleźć to sam pomysł jest na tyle szalony, że z pewnością urzekłbyś swym wyczynem Damę na miarę tego :

     

    Co do tej oprawy to mam pewien pomysł pokój pełen świeczek, podłoga w płatkach róż, koperta, a w kopercie list na twardym papierze, a w nim wyznanie miłości oraz dziurka.. a na niej na wstążeczce pierścionek.. :rolleyes:

     

     

    Patrząc na temat bardziej serio to pewne rzeczy mnie zastanawiają nadal:

    Znamy się nie rok i nie dwa, tylko więcej. Najpierw straciła internet i chyba ojciec ją też "odłączył". Po kilku miesiącach komunikowania się przez komórkę, ktoś jej ją zawinął.

    Jak to możliwe, że znając się kilka lat nie poznaliście swoich nazwisk, nie wymieniliście adresami, nie opowiadaliście o szkołach itp....

    Jeśli miała komórkę i ją straciła i już później nie skontaktowała się z Tobą, to wychodzi na to, że albo nowej już nie dostała, albo Twój numer telefonu "zniknął" razem z komórką, bo nie pamiętała/nie zapisała...

    Zabranie dostępu do internetu chyba idzie jakoś ominąć - są kafejki internetowe, można skorzystać u koleżanki, nawet w szkole uczniowie mają możliwość wchodzenia na Facebook itp...

  5. Ale kontakt się urwał. Na F i NK jej nie ma, bo nie ma dostępu do internetu od kilku lat.

     

    Wtrącę się z uwagi na moją wrodzoną dociekliwość ;)

    Jak na Osobę, której się "urwał kontakt", która nie zna nazwiska, adresu itd... jesteś @DragonFire nieźle zorientowany z czego korzysta Ukochana :lol:

    Mam tu na myśli, że wiesz, że Ona nie ma internetu... brak konta na F i NK nie musi oznaczać braku dostępu do netu ... i ciekawe w sumie jak nie znając nazwiska można sprawdzić, czy Ktoś ma owe konta ?

     

    Proponuję :

    zamieść na FIXITPC swoje prawdziwe zdjęcie, wiek, dopisz imię, nazwisko, ujawnij adres mailowy .... daj się znaleźć ,

    w końcu prędzej czy później każdy trafi na największe i najlepsze forum komputerowe, więc może Ona Cię znajdzie ...

    a miłość w każdym wieku jest piękna ;)

  6. Punkty są izolowane, ich zawartość odgrywa rolę tylko, gdy zostanie wywołany proces Przywracania systemu (czyli cofania go do poprzedniej daty) = to wtedy pliki z punktu wracają.

     

    Dzięki @Picasso, (trochę się obawiałam zapytać patrząc na groźną minę @Landussa )

    moje gdybanie wzięło się z mojego myślenia jako analogii do wirusów/trojanów itp... , które nawet usunięte mogą mieć swoje wpisy w punktach przywracania, i jeśli dobrze zrozumiałam zasadę - mogą się uaktywniać niezależnie od tego, czy wywoła się proces Przywracania systemu, ale przez sam fakt, że są gdziekolwiek w systemie.

     

    Dziękuję za wyjaśnienie tych elementarnych zasad i tym samym temat do zamknięcia.

  7. 2. Użyj opcji Sprzątanie z OTL.

    3. Wyzeruj stan przywracania systemu: KLIK

     

    Drobnostka i pewnie głupie pytanie, ale nasunęła mi się mała wątpliwość co do kolejności :rolleyes:

     

    Mianowicie - po zakończeniu "sprzątania" OTL daje informację o konieczności Restartu, zrobiłam OK, a wyzerowanie przywracania systemu dopiero po ponownym uruchomieniu.

    Moja wątpliwość jest taka - czy przypadkiem nie powinnam na pytanie "czy wykonać restart" dać w tym momencie ANULUJ , wyzerować stan przywracania i dopiero wtedy RESTART, bo czy przypadkiem to co "posprzątałam" nie zostało przywrócone wraz z ponownym uruchomieniem zanim wyzerowałam informacje o "śmieciach" w punkcie przywracania ?

  8. Witam,

     

    mam prośbę o profilaktyczne sprawdzenie logów w związku "okienkiem", które wczoraj wyskoczyło w ESET :

    esetpodejrzanepliki1403.jpg

     

    wcześniej nie sprawdzałam dziennika ESET, nie zauważyłam ostrzeżenia, ale te podejrzane pliki zostały zidentyfikowane już w lutym z informacją o przerwaniu połączenia lub usunięciu,

     

    w załączeniu to co jest w dzienniku ESET , OTL , GMER

  9. Nie jestem w stanie stworzyć postu z wtórną datą, stąd takie podzielenie wątku. Jeśli masz jakąś propozycję nazwy - podaj, zmienię.

    OBSZAR KLĘSK ŻYWIOŁOWYCH,

    czyli myśli, postawy, emocje... a i tak wszystkie drogi prowadzą do Rzymu

     

    Mysza - wyczerpałaś limit gadulstwa na cały marzec :lol:

    …cóż, skorzystam w takim razie jeszcze z limitu kwietniowego , majowego… a potem się zobaczy, …

    A tak poza tym @Bonifacy - DZIĘKUJĘ, już drugi raz przekonałam się, że koty to porządne "sierściuchy" - poważnie rozważam "skasowanie" chomików ;)

     

    A bab... przepraszam: kobieca solidarność?

    SOLIDARNOŚĆ MĘSKA

    "Jeśli mężczyzna wraca późno i mówi, że był u kolegi, a nie podaje jego imienia, można zadzwonić do kilku jego kolegów i oni potwierdzą, że był u nich. Większość z nich będzie nawet twierdziła, że właśnie przed chwilą wyszedł."

     

    SOLIDARNOŚĆ KOBIECA (zwana potocznie BABSKĄ)

    wczytywanie.jpg ... podana fraza nie została odnaleziona,

    Czy chodziło Ci o: ZAWIŚĆ, ZAZDROŚĆ …

     

    ... ale znam wiele kobiet, które nie znoszą, jak im się facet do kuchni wtrąca.

    (...)

    Jest jeszcze jedna możliwość: facet pod wpływem wybranki serca zostaje pantoflarzem, zazwyczaj nieświadomie, i zaczyna spełniać z należytą starannością wszelkie domowe obowiązki, zarabiając jednocześnie na utrzymanie rodziny.

    to "nie znoszę jak mi się do kuchni ktoś wtrąca" może być sytuacją normalną, a może też być nienormalne, gdy wynika z chorobliwego przeświadczenia, że wszystko się zrobi najlepiej, że nikt inny niczego nie potrafiłby dobrze wykonać i nie dopuszczania nikogo do niczego, jednocześnie narzekając na to ile ma do zrobienia ...

     

    tak myślę, że sedno "pantoflarstwa" nie polega na tym, ile i jakie z czynności domowych ktoś spełnia (traktując to jako osobną kwestię wobec "poczuwania się") , a raczej dotyka sfery "wymuszenia" jakiegokolwiek zachowania lub zaniechania i myślę, że nie dzieje się to nieświadomie, że taka zdominowana osoba zdaje sobie z tego sprawę i czuje się niekomfortowo...

    możliwy scenariusz - przypuśćmy, że jakiś mężczyzna bardzo chciałby upichcić coś w kuchni, sprawdzić się, ale nie ma odwagi spróbować, ponieważ szacowna małżonka stwierdza "A co ty tam umiesz", "Ty i obiad, akurat, nie rozśmieszaj mnie, rodzinę chcesz otruć ?" - i pomimo, że mężczyzna nie wykona żadnej czynności w domu będzie pantoflarzem, bo poddaje się dominacji, bo dał sobie wmówić, że się do tego nie nadaje itd....

     

     

    Mam pewien dylemat z uwagi na @DawidaS28 :

    na pewno nie tylko ja zauważyłam, że między @Astaroth i @DawidemS28 jest co najmniej "przyciąganie"

    @DawidS28 - szanowany, pisze rozsądnie, a skoro On ma "wysokie notowania"

    to i tym samym wybranka jego serca też będzie tak traktowana przez resztę społeczeństwa - z wszelkimi honorami,

    narazić się @Astaroth to prawie tak samo jak narazić się @DawidowiS28 - "Rycerze" bronią swych "Dam",

    niezręczna sytuacja,

    @DawidS28, chociaż funkcji Moderatora pozbawiony nie został, w tej konkretnej kwestii ma związane ręce, pisać po prostu nie może,

    bo albo wyszłoby na to, że jest nieobiektywny

    albo narazi się Kobiecie, którą adoruje

    wybór byłby oczywisty,

    gdy są organizowane jakieś loterie, najczęściej rodzina pracowników jest wykluczona regulaminem,

    to, że ktoś z rodziny mógłby coś wylosować oczywiście mogłoby być zwykłym szczęściem, ale też mogłoby rodzić niepotrzebne podejrzenia,

    z @Astaroth jest podobnie - może wypowiedziałaby się tak samo, gdyby nie znała się z @DawidemS28, a może nie.... może czuje się uprawniona i pewna siebie

    zabierając głos w imieniu 1869 użytkowników z uwagi na tzw. "plecy".

     

    Grunt to rozwiązywać konflikty pokojowo :D

    +

    No właśnie... Z kim i o czym.

    Kto powiedział, że akurat z tobą droga Mycho chcemy rozmawiać na ten temat?

    Nie masz nic lepszego do roboty oprócz przekonywania innych ludzi (tutaj mam na myśli panów) do tego jakimi złymi osobami są?

     

    Kobieto odpuść sobie wreszcie!

    Czepiasz się każdej możliwej rzeczy!

     

    Mam ochotę porzucać mięsem, aczkolwiek ban byłby jak nic...

     

    Jeśli już i ty wyrażasz tak głębokie uczucia to powiem ci ładnie: jesteś nudna, powtarzasz się, i wkurzasz każdego tutaj.

     

    Sztuka przede wszystkim ;)
    Sztuka rzucania mięsem jest mi obca, choć samo mięso jadam w różnej postaci: duszone, smażone, gotowane, grillowane ... ale żeby nim rzucać ? Osoby związane ze "sztuką" mają zwykle większą wrażliwość i dojrzałość, co widać po ich wypowiedziach ...

     

    Każdy ma "coś lepszego do roboty", dla każdego to będzie coś innego :

    Pisz dziewczyno dużo. Ćwicz styl, czytaj się nieustannie, pracuj solidnie nad tekstem. Literatura to bardzo wymagająca sztuka. Zobaczysz, niebawem coś z tego pisania sie urodzi.

    - naukę pisania zawsze poprzedza nauka czytania, zwłaszcza tego ze zrozumieniem

     

    @Astaroth

    Trochę zaskoczył mnie Twój spóźniony "wybuch" i to w momencie, kiedy z wymiany zdań i tak wychodzi "wspólny kierunek", a właśnie padło pytanie o solidarność kobiecą ...

     

    Panowie, jeśli się włączyli do dyskusji to zapewne dlatego, że chcieli, mieli coś do napisania oraz dlatego, że lubią "rozgrywki słowne" i "walkę na argumenty"

    i są w tym dobrzy - to w sumie ćwiczy "szare komórki", bo reakcja osób, które się nie znają może być zaskoczeniem i trzeba się trochę wysilić, chcąc polemizować.

    W sumie Panowie wypadli nieźle, a po drodze i mnie się przecież "oberwało" (kwintesencja w podpisie) na zasadzie "Bo to zła kobieta była".

    Panowie krzywdy sobie zrobić nie dali - a przynajmniej była "akcja", której poszukujesz do swojego opowiadania...

     

    Jedynie co do @Belfegora, gdybym przewidziała reakcję to inaczej bym sformułowała wypowiedź, wszystko przez tę zachętę :

    I dalej niech każdy dopisze swoją historie.

     

    Czy na pewno w imię "dobra" Panów tak się wkurzyłaś ?

    Zastanawiam się, w którym momencie najbardziej Tobie nadepnęłam na odcisk ?

     

    Cóż po tym, że była jedyną kobietą w tym męskim świecie. Wczoraj po raz kolejny pokazała tym śmieciom na co ją stać.

    Księżniczki lubią być same w męskim świecie.

     

    Tak myślę, czy przypadkiem "Księżniczka" nie chciała tylko zabłysnąć i może wcale nie było jej potrzebne "czepianie się" opowiadania, choć niby podziękowała KLIK ...

    @Belfegor też co prawda coś dorzucił, ale zaraz potem zamienił się w księcia i zrobiło się znowu "bajecznie" KLIK

     

    A może chodzi o to, że "bajkę" przerwałam i temat zmienił kierunek ?

     

    A może chodzi o to, że byłam niemiła za to stwierdzenie ? :

    Widać, że Mycha nie lubi jak jej się mąż w sprawy wtrąca. Skoro im to pasuje to ok.

    No niestety - jak się coś pisze, to trzeba umieć wyjaśnić dlaczego i skąd się to wzięło.

    Raz, że też nie lubię, jak ktoś wie lepiej co ja lubię - tylko z wytłumaczeniem co się miało na myśli trochę gorzej.

    Dwa - na moją logikę zdanie nijak się miało do tego, co napisałam w temacie - bo skoro "trąbię" o tym, że facet powinien współuczestniczyć w zajęciach domowych to nie mogę jednocześnie "nie lubić" żeby mi się do owych spraw-zajęć domowych wtrącał .

    Chyba, że są inne sprawy, o których nie napisałam, ale inni wiedzą lepiej ...

     

    Człowiek zwykle się wkurza, jak mu się argumenty kończą lub ich wcale nie ma.

     

    A tak poza tym, pisząc

    Inna kwestia to z kim i o czym idzie rozmawiać.
    miałam na myśli to, czy Ktoś będzie chciał się wypowiadać, czy czuje się na siłach zabrać głos, co ma w temacie do powiedzenia, czy potrafi rozmawiać, nie decydowanie komu wolno łaskawie zabrać głos.

     

    FORUM to miejsce "publiczne", każdy ma tu wstęp i wiek jest bez ograniczeń, włącznie z działem RR.

    To normalne i naturalne, że są tematy uniwersalne, jak i takie, które np. nastolatków zanudzą, bo nie lubią wywodów. Dział RR to jednak nie jest "impreza zamknięta" na którą samemu się dobiera gości.

    W takiej społeczności trzeba się liczyć z tym, że pisać może każdy, tu nie można zrobić ograniczenia, że w danym temacie ktoś życzy sobie

    by odpowiadali tylko młodzi, piękni i bogaci ...

    Jak kogoś coś nudzi, nie interesuje się tym, albo mu tematyka nie odpowiada - to nie pisze i nie musi czytać.

    I choć lepiej się na tym wychodzi, jeśli się forum używa tylko do rozwiązywania problemów (podobnie jak w życiu "siedząc cicho"), to z drugiej strony, dlaczego niby nie napisać, skoro ma się ochotę coś dodać ? To nie jest "rozrywka" zarezerwowana dla nielicznych.

    Forum jak na razie bardzo mi się podoba, lepszego nie znajdę, ale nawet jakby nikomu nie pasowały moje wypowiedzi to mam prawo "dorzucić swoje trzy grosze".

    "Wypraszać" z towarzystwa może tylko Właściciel/ka "piaskownicy", cała reszta tylko się tu "bawi", a "różnorodność" to konsekwencja dostępności dla każdego.

  10. Teraz druga część - już mniej "bojowa"

     

    Ludzie są różni. Jednym pasuje to innym tamto, więc myślę, że jakakolwiek rozmowa na temat co jest lepsze przy takim uogólnieniu wydaje mi się dość dziwna.

     

    Ja z kolei myślę, że nie ma tematów, które nie mogą być przedmiotem rozmowy.

    Skądś się w końcu wzięło powiedzenie w rodzaju " możemy o wszystkim porozmawiać"

    Inna kwestia to z kim i o czym idzie rozmawiać.

     

    Natomiast dziwne, a może interesujące jest zjawisko, jak już sama rozmowa na niektóre tematy może powodować, że ktoś się czuje nieswojo i od razu zakłada, że zaraz będą go zmieniać, przekonywać i coś mu narzucać.

     

    Przecież ta rozmowa nie różni się zasadniczo od rozmowy na tematy :

    muzyki, której słuchamy - jeden woli lata 80-te, drugi twórców współczesnych, a trzeci muzykę poważną - samo podzielenie się tym, co kto lubi nie ma na celu "przerobienia" tego od muzyki poważnej na np. disco polo

    kto jakie lubi lody - jeden woli czekoladowe, drugi śmietankowe, trzeci truskawkowe i znowu samo stwierdzenie, co bardziej smakuje nie skutkuje zmianą "kubków smakowych" u rozmówcy

    kto w co lubi się ubierać - jeden mężczyzna woli chodzić w koszuli, drugi w bluzie, jedna kobieta lepiej czuje się w spódnicy, druga w spodniach i znowu sama rozmowa nie prowadzi do zmiany upodobań

    jak kto woli spędzać wakacje - jeden woli wylegiwać się na plaży, drugi piesze wędrówki w górach, a trzeci sporty ekstremalne - sama rozmowa nie powoduje, że ktoś nagle zapała miłością do wspinaczek

     

    bo jeśli ludzie są różni i każdy woli co innego, to właściwie nie powinniśmy w ogóle rozmawiać, na żadne tematy, bo jeszcze przypadkiem kogoś zmusimy do zmiany

     

    Jeśli przyjmiemy jeden z efektów dyskusji jako urobienie czy przekonanie do własnego zdania, ten temat niczego nie wniesie. Nikt nikogo nie przekona. Każdy ma swój model. Na mnie żadne sztuczki erystyczne czy psychosocjotechniczne ze standardowego arsenału kobiet nie działają, bo przerabiałem wielokrotnie podobne sytuacje. Co więcej, "model rodziny" siedzący obok użyczył mi praktycznych porad dotyczących niewieściego cwaniactwa ;-) Delikatna równowaga polega na tym, że ja wiem, czego nie lubię; ona wie, czego nie lubi i staramy się nie wchodzić sobie w drogę. W skrócie: NIE ZMIENIAĆ NA SIŁĘ, jak to próbuje czynić 90% pań...

    Wydaje mi się @Unicorn że rozmawia się na różne tematy nie po to, by coś wnieść do czyjegoś życia i kogoś zmienić, ale tylko i wyłącznie po to, by wymienić się spojrzeniem na pewne sprawy. To, że ktoś zweryfikuje w wyniku dyskusji swoje stanowisko/zapatrywania może być efektem ubocznym, ale nie jest celem dyskusji, nikt nie zmienia zdania czy przyzwyczajeń pod wpływem tego, że ktoś mu powie, że tak jest lepiej, ale dopiero wtedy, gdy sam dojdzie do takiego przekonania.

     

    Wydaje mi się też, że przeceniasz nieco siłę i umiejętności kobiet jako ogółu - odnoszę wrażenie, że 90% kobiet ma profil kwalifikujący je co najmniej na agentki KGB - wyszkolone w manipulacji, sztuczkach psychosocjotechnicznych, cwane bestie, a tego wszystkiego nie byłoby bez sporej dawki inteligencji.

    Sądzę jednak, że jakaś część kobiet ( a właściwie w ogóle ludzi) działa tak a nie inaczej raczej z powodu nieznajomości psychologii, a zamiast cwaniactwa jest zwykła głupota, prostactwo, "ograniczone horyzonty myślowe", popisywanie się przed otoczeniem i prymitywne stawianie zawsze na swoim.

     

    Droga Mycho, bardzo nie lubię jak ktoś manipuluje moimi słowami :)

    Fragment o drapieżniku był w kontekście użalania się kobiet nad swoją nieszczęsną dolą. A w zasadzie zwalania winy tylko na facetów, zupełnie nie zauważając swojego zaślepienia.

    (...)

    Zwróciłem jedynie uwagę, na pewne bolączki i manipulacje kobiet, co być może cię trochę ubodło ;) I właśnie w ten sposób udowodniłaś to, co napisałem o urabianiu faceta na własną modłę...

    Drogi Unicornie, nic mnie nie ubodło, bo strzał był na oślep i niecelny ;)

    Manipulacja to bardzo duże słowo i myślę, że oprócz inteligencji wymaga sporo wiedzy psychologicznej i socjologicznej, bo ten kto manipuluje doskonale sobie zdaje sprawę z tego, co chce osiągnąć i jakimi środkami do tego doprowadzić i nie liczy się z drugą osobą. W zasadzie manipulacja wyklucza szacunek, przyjaźń, miłość itd...

     

    Jeśli już to ograniczyłabym się raczej do słowa - niezrozumienie - i to dotyczy większej liczby osób wypowiadających się w temacie, w tym również Ciebie.

    Jeszcze kilka postów i może w końcu wszyscy zrozumieją się należycie.

     

    Cofnij się do postu #7, gdzie zacytowałeś moje słowa

    Nie każdy musi robić wszystko - jak nie umie prasować to może odkurzyć itp., ale nie powinno być tak, że On po pracy leży na kanapie, czyta gazetę lub "pisze posty" , a Ona krząta się do samego wieczora ledwie wyrabiając się z kolacją przed 22 i jeszcze ma być pełna sił i ochoty ... ;)

    Stwierdzenie "jak nie powinno być" nie jest równoznaczne z opinią, że tak jest wszędzie i facet zawsze winien, to nie jest to samo, jakby napisać, że 90% mężczyzn leży itd... Subtelna różnica w zdaniu, ale zasadnicza różnica w przekazie. To jest tylko przedstawienie swojej postawy/poglądu, a nie "obraz rzeczywistości."

     

    Wyrażać pogląd "jak nie powinno być" może równie dobrze osoba będąca w związku wiele lat, jak i osoba, która żadnego doświadczenia nie ma, a tylko opiera się na własnym wyobrażeniu, jak chciałby/chciałaby, żeby było i czego będzie oczekiwała w "związku" i dobrze jest o tych "wyobrażeniach" rozmawiać to później nie ma rozczarowania.

     

    Myślę, że więcej w temacie jest STEREOTYPÓW na temat domniemanego STEREOTYPOWEGO PODEJŚCIA KOBIET, niż tych drugich.

    Twój komentarz :

    Typowe podejście typowej kobiety. Zawsze winien jest facet. A ktoś tego faceta wybrał i zwykle wiedział wcześniej jaki jest? Kobieta łudzi się często, że zmieni faceta, czyli zmanipuluje aby chodził jak piesek. Facet to facet. Samotnik niczym kot. I drapieżnik. Próba oswojenia drapieżnika kończy się jego zniewieścieniem. Ze szkodą dla kobiety, w razie przypadków nadzwyczajnych. Kobieta lubi pakować się w chore związki, wybiera "badboyów", a potem płacze. Zabrzmi to cynicznie, ale sama tego chciała.

     

    Ja używam zwrotów : niekoniecznie , powinien, nie powinno być tak, to daje pole, mogła - tego typu wyrażenia jedynie pozwalają przedstawić własne zapatrywanie "jak powinno wyglądać" lub służą wskazaniu sytuacji, które się zdarzają, a jak się coś tylko zdarza, to oznacza, że nie jest powszechne i nie dotyczy wszystkich,

    ja nie wydawałam KATEGORYCZNYCH sądów o mężczyznach, słowa "nie powinno być tak" nie są równoznaczne słowom "jest tak",

    użycie zwrotu "mogłabym powiedzieć" (coś tam o mężczyznach) nie jest równoznaczne z "twierdzę, że tak jest" .

     

    Ty piszesz : Typowe podejście typowej kobiety. Zawsze winien jest facet.Zwróciłem jedynie uwagę, na pewne bolączki i manipulacje kobiet. - i mam wrażenie, że tak sobie zakodowałeś, jakie też te kobiety mają stereotypowe podejście, że już niezależnie, co napiszą to i tak dostają tę samą "łatkę"

     

    Bliskie mojemu spojrzeniu ale wymaga trzech czynników: ogromnego zaufania, co w dzisiejszych czasach jest raczej rarytasem, zrozumienia (nie żadnej "tolerancji") i poświęcenia.

    Zgoda, chociaż zaufania nie kwalifikowałabym do rarytasów - zaufanie zwykle jest do momentu, gdy się go nie zawiedzie.

    Zrozumienie - tak, bo "tolerancja" jest jedynie przyzwoleniem na dane zachowanie/postawę, natomiast "zrozumienie" jest pojęciem węższym, bo oznacza dodatkowo, że wie się z czego to zachowanie/postawa wynika i łatwiej je zaakceptować.

    Poświęcenie - zahacza o wcześniej wspomniane, że się wie i zauważa, co jest do zrobienia i jednocześnie się do tego poczuwa. Oznacza to też, że czasem trzeba w jakiejś części pójść na ustępstwa i coś z siebie dać, z czegoś zrezygnować dlatego, że tak po prostu trzeba.

    Nie wiem, czy owe konieczne poświęcenie nie kłóci się z tym, że mężczyzna musi chcieć współuczestniczyć w obowiązkach domowych :

    A dlaczego powinien? Kto to ustalił? Jeśli będzie chciał, będzie uczestniczył; w przeciwnym razie, z musu, niekoniecznie będzie się czuł związany uczuciowo z kobietą jak i z dziećmi. .

    Zdanie nie jest wyrwane z kontekstu i nie wiem czy można je jakoś inaczej zrozumieć niż tylko tak jak jest napisane, czyli, że mężczyzna będzie uczestniczył w obowiązkach domowych jak będzie chciał. A jak nie będzie chciał to co ? Wszystko w porządku ?

     

    Jakbyś nie zauważyła, niżej opisuję, co robię, więc TO jest, jeśli mamy tak to określać, mój model partnerstwa.

    Zauważyłam i zasadniczo wszystko OK, "fajny obrazek" :lol: ,

    Bo jak widać, moje stanowisko jest bliskie Wiesława. Wystarczy czytać uważnie.

    Czytam uważnie - jest dla mnie subtelna różnica w pobudkach.

     

    @Wiesława531przedstawiając swoją sytuację wskazuje obiektywne przyczyny, oboje pracują i tak się siłą rzeczy ułożyło, nie warunkuje układu tym, czy tak chciał/chce. Tak powinien i zdaje sobie z tego sprawę i wcale nie zawsze musi mu się chcieć.

     

    U Ciebie @Unicorn, jeśli ma być to spójne z Twoim ogólnym-teoretycznym zapatrywaniem na sprawy, że facet musi chcieć współuczestniczyć w jakimś stopniu, zakładam, że Twój "model partnerstwa" jest OK dlatego, że zapewne akurat Ty chcesz pewne rzeczy robić (masz na to ochotę) - sprostuj mnie, jeśli źle rozumiem.

     

    Maltretując Twoją wypowiedź chodziło mi głównie o równe potraktowanie obojga partnerów w zakresie odpowiedzialności za związek - jeśli "powinni"- to oboje, jeśli ma im się "chcieć" - to też musi się chcieć obojgu. Czynności do zrobienia w domu po prostu są, DZIECI też po prostu SĄ- ISTNIEJĄ i "związanie uczuciowe" zwłaszcza z dziećmi nie może być uwarunkowane tym, czy będzie się chciało, zwłaszcza dzieci kocha się bezwarunkowo, z partnerem też tak powinno być, ale jest to w rzeczywistości trudniejsze.

     

    Myślę też, że jeśli już tak podchodzić do sprawy to kolejność jest odwrotna.

    NIE - "uczestniczę w tym, czym chcę" i dzięki temu jestem "związany/a uczuciowo",

    ale "jestem związany/a uczuciowo" i dlatego właśnie "CHCĘ".

     

    Ciekawe jest też to, że pomimo, iż posypały mi się na głowę słowa krytyki, jednocześnie większość Panów pospieszyła przedstawić swoją "rzeczywistość", że jest tak jak mycha mówi, że być powinno :D

     

    "Większość mężczyzn dostaje apopleksji po 20 minutach zakupów w sklepie z odzieżą." - cytat z pewnej książki.

     

    Zabawne - na hasło "zakupy" spora część Panów wypowiada się na temat kupowania odzieży, mebli, butów, towarzyszenia swoim partnerkom itp... ,

    czyli mają na myśli to, co Kobiety odbierają jako "przyjemność".

     

    Natomiast mówiąc o "zakupach" jako elemencie obowiązków domowych ja miałam na myśli te codzienne lub tygodniowe, bardziej przyziemne, podstawowe - pieczywo, mięso, wędlina, soki, kawa, herbata, proszek do prania , papier toaletowy itd ... :)

    Bywa, że facet o wiele lepiej sobie w tych czynnościach radzi niż kobieta, bywa, że jak trafi na Sprzedawcę-Kobietę, to ta mu wybierze lepszy kawałek mięsa niż stojącej za nim "babce" - gdzieś tam działają wszechobecne relacje damsko-męskie, które też powodują, że kobietom lepiej się czasami pracuje z mężczyznami, a KOBIETA-SZEF lubi się otaczać facetami i chociaż sama jest kobietą to nierzadko jej podwładnym będącym mężczyznami więcej uchodzi na sucho niż podwładnym-kobietom ...

     

    A wracając do początków dyskusji i pierwszej refleksji @DawidaS28 to zasadnicza kwestia dotyczyła tego, co przemawia za "starym modelem", w którym mąż pracuje zarobkowo, a żona zajmuje się domem, a co za tak zwanym "nowym", gdzie oboje pracują i oboje współuczestniczą w obowiązkach domowych.

    Omawiane możliwe sytuacje, w których lepiej, by kobieta miała źródło utrzymania inne niż mąż i ewentualnego rozwodu nie dotyczyły wskazywania kto jest winny sytuacji, kto zawalił w związku, a jedynie wskazywały, że lepiej, by decyzja o rozstaniu lub nie, niezależnie od przyczyn, nie była wymuszona brakiem środków do życia.

    To, że kobieta mogła być w związku małżeńskim z alkoholikiem i nie decydowała się na odejście, bo nie pracowała ( lub z przyczyn religijnych) nie jest stwierdzeniem, że mężczyźni to alkoholicy.

    Równie dobrze to kobieta może być alkoholiczką, równie dobrze mogą oboje być alkoholikami, ale wtedy zapewne się nie rozstają, bo "żłopią razem".

    Zagłębianie się we wszystkie przyczyny udanego lub nie udanego związku to temat morze - zasadniczo tutaj chodziło o to, by jak już coś się stanie mieć wybór.

     

    Jeszcze inną kwestią jest to, gdzie się mieszka, jakie się ma "wygody" w domu.

    Inaczej wygląda sytuacja w dużym mieście, w mieszkaniu z centralnym ogrzewaniem, pralką automatyczną i "odchowanymi" dziećmi - można się w domu zanudzić.

    Inaczej, jeśli się mieszka na wsi, jest praca w gospodarstwie, albo mieszka się w mieszkaniu bez wygód, z piecami, albo ma się kogoś chorego do opieki, niepełnosprawnego - wtedy Ktoś po prostu musi być w domu ....

     

    Jest jeszcze mnóstwo kwestii, aspektów nie poruszonych w tym "wycinkowym" temacie ...

     

    - Czy zostaniesz moją żoną? - pyta się chłopak klęcząc przed swoją dziewczyną.

    - Nie wyjdę za ciebie. Mój przyszły mąż musi umieć dobrze gotować, prać, sprzątać, prasować, robić zakupy, patrzeć we mnie jak w tęczę, wypełniać wszystkie moje życzenia...

    - Rozumię, wycofuję propozycję małżeńską. Pozwól jednak, że zanim wstanę z klęczek, pomodlę się za tego biedaka...

    *******************************

    - Zaginął mój mąż! - zgłasza w komisariacie zdenerwowana kobieta.

    - Jak był ubrany? - pyta się policjant.

    - Jak zwykle. Ciemne spodnie, jasna koszula i fartuszek w kwiatki.

    *******************************

    - Kiedy kobiety najmniej mówią?

    - W lutym: bo to najkrótszy miesiąc.

    :lol:

     

    "Kiedyś nie odezwałem się do zony przez sześć miesięcy -

    Powiedział pewien komik. - Nie chciałem jej przerywać."

     

     

     

    W szpitalu:

    - Dlaczego do tej pory nie odwiedziła pana żona?

    - Bo ona też leży w szpitalu.

    - Tragedia rodzinna?

    - Tak, ale ona pierwsza zaczęła.

    *******************************

    - Kochanie, jak ci smakował obiad, który dziś ugotowałam?

    - Dlaczego ty stale dążysz do kłótni?!

    *******************************

    Sędzia do oskarżonej:

    - A wiec nie zaprzecza pani, ze zastrzeliła męża podczas transmisji z meczu piłkarskiego?

    - Nie, nie zaprzeczam.

    - A jakie były jego ostatnie słowa?

    - Oj strzelaj, prędzej, strzelaj...

    *******************************

    Test na to, kto jest lepszym przyjacielem: żona czy pies?

    Zamknij oboje w bagażniku, po godzinie otwórz i zobacz, kto się będzie cieszył że Cię znowu widzi.

    Żona przegląda kobieca prasę. Nagle z przerażeniem zrywa się z fotela i biegnie do męża:

    - Kochanie, czy Ty wiesz ile trzeba biegać, żeby spalić jednego pączka?!

    Mąż leniwie odrywa wzrok od telewizora, a gębę od piwa:

    - Ty stara, a po jakiego diabła palić pączki?!

    *******************************

    Po nocy poślubnej żona mówi do męża:

    - Teraz to ja będę chodziła do barów z kolegami, piła piwo, non-stop balowała, a ty zaczniesz gotować obiady, prać, prasować i zajmować się całym domem! A jak nie, to nie chcę cię więcej widzieć na oczy!

    ...I nie widziała go jeden dzień, drugi, trzeci dzień, a po czwartym opuchlizna zeszła.

    *******************************

    Żona do męża:

    - Kochanie, powiedz mi coś słodkiego...

    - Nie teraz, jestem zajęty.

    - Kochanie, no powiedz mi coś słodkiego...

    - Naprawdę, teraz nie mam czasu.

    - Ale kochanie, chociaż jedno słówko...

    - Miód, cholera i od[Filtr wulgaryzmów] się!

    *******************************

    - Ożeniłeś się i sam sobie guziki do płaszcza przyszywasz?

    - A skąd! To nie mój, to żony...

    *******************************

    Żona pokłóciła się z mężem i nie odzywali się do siebie tylko pisali karteczki typu wynieś śmieci, wyprasuj ubranie. Raz mąż kładzie żonie karteczkę:

    "Obudź mnie o 6 bo musze wcześnie wstać".

    Mąż rano się budzi, patrzy, jest 9. Patrzy na szafkę a tam kartka:

    "Wstawaj, szósta".

    *******************************

    Mąż do żony:

    - Kochanie, nie mogę znaleźć herbaty!

    - Ty beze mnie to z niczym byś sobie nie poradził! Herbata jest w apteczce, w puszce po kakao, z nalepką "sól".

    *******************************

    Rozmowa małżeństwa:

    -Czy koty są naprawdę takie wredne i fałszywe?

    -Tak kotku.

    *******************************

    Żona mówi do męża:

    - Brałeś dzisiaj prysznic?

    - Dlaczego jak coś zginie w tym domu zawsze jest na mnie!

    *******************************

    Rozmowa w pracy:

    - Moja żona jest cudowna. Wieczorem, gdy wracam z pracy, ona całuje mnie, pomaga się rozebrać, zdejmuje mi buty, zakłada kapcie i gumowe rękawiczki.

    - A po co gumowe rękawiczki.

    - Żeby wygodniej mi się myło naczynia.

    *******************************

    - Wczoraj pokłóciliśmy się z żoną po raz pierwszy od dnia ślubu!

    - A o co poszło?

    - Ona chciała na obiad zrobić pieczeń, a ja wołałem befsztyki!

    - No i jak ci smakowała pieczeń?

     

     

     

    POZDRAWIAM WSZYSTKICH,

    pseudo - poszkodowana - wyemancypowana - matkująca mysz - niefrasobliwa feministka :P , chcąca na siłę naprawiać świat, po uprzednim wyeliminowaniu wszystkich mężczyzn z uwagi na chroniczną do nich niechęć … wychowana na "Seksmisji", co by zasadniczo wszystko tłumaczyło …

     

    94972604.jpg

  11. Odnosząc się do wszystkich kwestii w temacie - kontynuuję,

    czyli ciąg dalszy z cyklu: "Jak rozpętałam .... ?"

     

    Najpierw uwaga "techniczna" :

    Temat w opcji "KTO ZACZĄŁ" - pokazuje mycha69.

    Skoro jednak dany temat jest dzielony przez Moderatora, ponieważ dyskusja odbiegła od sedna i Autor/Autorka pierwotnego tematu prosi o wydzielenie wątków - to wydaje mi się, że wypadałoby przynajmniej zapytać użytkownika, pod którego "podpina się" wątki jako nowy temat, czy nie ma nic przeciwko temu, że będzie widnieć jako autor tematu (zaczynający) oraz dać możliwość zaproponowania własnej nazwy tematu.

    Tak wychodzi z tego, że temat, którego się nie zakładało jest z urzędu przypisany bez pytania o zgodę?

    Skoro Moderator wymyśla nazwę i decyduje, w którym momencie następuje podział - zamiast edytować post użytkownika z podawaniem informacji o rozdziale wątków, może lepiej i słuszniej byłoby dodać w nowym temacie jako pierwszy "post techniczny" autorstwa Moderatora, właśnie z tą informacją o wydzieleniu - nie byłoby wtedy przypisywania autorstwa bez uprzedzenia i bez możliwości wniesienia sprzeciwu.

     

    @Belfegor swego czasu, co prawda w innym kontekście, powiedział :

    Jak ktoś wychodzi na ring, musi brać pod uwagę ciosy.

     

    no i zdaje się, że ring tu mamy,

    tylko, że niektóre wypowiedzi wyglądają tak,

     

    JAKBY DLA ZGŁADZENIA MAŁEGO GRYZONIA UŻYTO ARSENAŁU ZDOLNEGO ZNISZCZYĆ SŁONIA - środki rażenia nieadekwatne do zagrożenia, a przy okazji szkody mogą być zbyt duże, a mysz i tak przeżyje ;)

     

    Ponieważ używanie "skrótów myślowych" różnie bywa interpretowane - mam zamiar rozebrać wszystko na czynniki pierwsze - będzie długo i w kółko o tym samym - kto nie lubi dużo czytać i się zastanawiać to jest ten moment, żeby "zmienić kanał".

     

    Od razu zastrzegam też, że jeżeli kieruję jakieś krytyczne uwagi - są to uwagi do konkretnego zachowania czy sytuacji, nie krytykuję OSOBY jako takiej, mogę komuś coś powiedzieć w jednej kwestii i dalej go cenić za całą resztę, nie chce mi się odzywać dopiero wtedy, gdy kogoś zupełnie nie akceptuję, wtedy nie warto ...

     

    ISKRA ZAPALNA, czyli scenka teatralna Belfegora

     

    Z kuchni znajdującej się nieopodal słyszę, następującą teatralną kwestie:

     

    Tobie, jak zwykle głupstwa w głowie - zbereźniku jeden!

     

    didaskalia: świst wilgotnej ścierki, kroki pani domu i słychać jak siada przy stole

    i w tym momencie pada następna teatralna kwestia :

     

    - Zostaw już ten komputer. Kolacja na stole.

     

    Jakoś późno dzisiaj. Ale dobrze, że w ogóle coś dali - mówię do siebie. Po czym, kończę pisać posta.

    Niespiesznie go wysyłam i idę na posiłek.

    i moja reakcja

    a po czymś takim :

     

    " Jakoś późno dzisiaj. Ale dobrze, że w ogóle coś dali[/i] - mówię do siebie. Po czym, kończę pisać posta."

     

    mam ochotę napisać :

    A co to ? Czy dom to jakaś knajpa, gdzie się czeka, aż ktoś posiłek poda ? Jaśnie Pan nie łaska pofatygować się do kuchni ? Może jakby dwie osoby przygotowywały posiłek to i pora byłaby wcześniejsza ? :P

    ... i ową "wilgotną ścierką" powinieneś dostać po "książęcej" głowie :lol:

    Scenka była trochę "autoironiczna", więc i skojarzenie takie było.

    Jeśli w komentarzu jest coś takiego :P i coś takiego :lol: - to są wskazówki, że należy zachować pewien dystans, bo komentarz również jest nieco ironiczny jak "scenka".

     

    Natomiast reakcja @Belfegora była śmiertelnie poważna, jakbym co najmniej zagroziła istnieniu gatunkowi męskiemu - zupełnie nie rozumiem, dlaczego od razu gdy się ma zastrzeżenia do wypowiedzi KOBIETY, niektórzy mężczyźni zachowują się jak "wymierający gatunek" i węszą "teorię spiskową feministek" :

    Mycha, czy naprawdę nie stać Cię na nic więcej? Takie feministyczne zagrywki stosuj u siebie na chacie.

    pozdro Maria

     

    Jak mniemam Belfegor, przy zachowaniu swojej dotychczasowej neutralności na forum zgodnie z zasadą "nie robienia sobie wrogów" chciałeś jednocześnie dostatecznie mi dopiec, więc schowałeś się za plecami Małżonki, że to niby nie Ty mi przygadujesz do słuchu tylko Ona. Z całym szacunkiem, ale niestety tak się nie da.

    Jeśli Twoje wzburzenie wywołuje chęć przygadania to nie krępuj się - skutek i tak jest taki sam, niezależnie od tego czy podpiszesz się "Maria" czy "Belfegor".

     

    Moja uwaga ma "podtekst" grzecznościowy i nie odnosi się zasadniczo do tego, kto przygotowywał kolację, ale ironizuje uwagę, że "dzisiaj ją późno podano" , pewnie wczoraj i przedwczoraj było wcześniej ;)

    Sam rozmieściłeś "aktorów" w ich rolach.

    To samo mogłoby dotyczyć sytuacji, gdy to dziecko marudzi, że coś mu za późno podano, albo nie to na co miało ochotę,

    to samo mogłoby dotyczyć sytuacji, gdyby to Żona narzekała, że Mąż się "grzebał" z kolacją.

    Pomijając wiek i płeć - istota tej ironicznej uwagi jest taka, że należy uszanować pracę i trud innych, a za posiłek podany pod nos podziękować, a nie komentować, że za późno.

     

    Dopatrywanie się to feministycznego zagrożenia jest nie na miejscu.

     

    Załóżmy takie scenki :

    Ona podaje obiad do stołu, a On zamiast "dziękuję, jak apetycznie wygląda" rzuca : "znowu tak późno, znowu te kotlety, ugotowałabyś w końcu coś porządnego, jeść się tego nie chce!"

    albo

    Ona nie zarabia, choć nic nie stoi na przeszkodzie, by pracy poszukała, On przynosi wypłatę do domu (załóżmy, ze nie ma konta w banku ) a Ona rzuca : "znowu te marne grosze, kiedy Ty w końcu zaczniesz zarabiać, sąsiedzi znowu zmienili samochód i tylko nas na nic nie stać, jesteś do niczego!"

    Dostrzegam różne sytuacje życia codziennego niezależnie od płci.

     

    Na forum nie raz pod wpływem jakiegoś impulsu, własnego "odbioru" czy wyobrażenia sytuacji padają różne uwagi czy komentarze typu (spora część Belfegora) :

    Przeproś dziewczynę, laptop choćby był nawet najdroższy to jest to tylko rzecz, pewnie miałeś to już wcześniej tylko wtedy nie zwracałeś na to uwagi, robisz z igły widły.

     

    Mój Boże, dziecko zapomniało napisać :D

    A sprawdzić w historii aktualizacji dziecko też nie może?

     

    Do tej pory zachowujesz się jak rozkapryszony dzieciak, uzależniony od jednego programu

     

    Co Ty smyku jeden wyprawiasz. Teraz gry Ci w głowie. O graniu teraz myslisz. Teraz sie poddajesz? A nie pomyslałes o tej dziewczynie po drugiej stronie monitora? Nie pomyślałeś ile dla Ciebie zrobiła? Zastanowiłeś się przez chwile, jak Ona sie czuje?

    Najlepiej gadać o grach, o jakiś fpsach co Ci skaczą i spadają i nie wiesz dlaczego. Oczywiscie, tak jest najlepiej.

    Bierz się do roboty i naprawiaj system. Przez ostatnie dni dowiedziałeś się więcej o Viscie, niż grając całe życie w Counter-Strike.

     

    Zdolne dziecko :D

     

    Tylko mnie nauczono, że taka osoba to jest MAMA i zawsze należy jej się szacunek niezależnie od wiedzy i umiejętności.

    Szczególnie jeżeli o tym się pisze publicznie. Matula bardziej mi się kojarzy z krasulą.

    Znaczy jesteś zdolny. Brawo. A może gdybyś swoją "matulę" nauczył obsługi innych rzeczy (jeżeli potrafisz) to jej zainteresowania rozszerzyłyby się.

     

    i zostały przyjęte przez adresatów albo z humorem/dystansem, albo "przetrawione" w miarę spokojnie bez wysuwania górnolotnych oskarżeń, a przecież też można by stwierdzić, że Ktoś sobie kpi z czyjegoś poziomu lub zachowuje się jak rodzony ojciec itp ... no ale owe uwagi nie są autorstwa kobiet, więc to pewnie inaczej, nie ma zagrożenia feministycznego ...

     

    Z drugiej strony spójrz Belfegor z pozytywnej strony na sytuację :

    Czy uważasz, że lepiej jest, jeśli ktoś negatywnie odbiera "obrazek" i nic nie mówi, żeby nie psuć relacji, a Ty żyjesz w nieświadomości, jakie wrażenie mogłeś wywołać, a przecież jeśli jedna osoba ma taki a nie inny "odbiór" to z pewnością więcej osób może sobie wyrobić niezbyt przychylny "obrazek" , to czy nie lepiej wiedzieć jak teatrzyk wpłynął na widza, przynajmniej miałeś okazję "sprostować zafałszowanie" i przedstawić się "z tej lepszej strony". Zaraz powiesz może, że Cię moje opinie nic nie obchodzą, ale z drugiej strony to, że ktoś pisze same pochlebstwa nie oznacza, że w samych superlatywach o Tobie myśli.

    Jak się ceni i szanuje tylko tych, którzy zawsze i wszędzie "kadzą" to taki sam skutek uzyska się stawiając przed sobą lustro i podziwiając widoki.

     

     

    Nie rozumiem po kiego wchodzicie sobie z buciorami do "kuchni". Dyskusje o modelu rodziny, nie wiem Mycha ale planujesz założyć następną rodzinę, bo tą masz nieszczęśliwą? Kolejny już raz swoimi wpisami potwierdzasz chroniczną niechęć do facetów. Powielasz stereotypy, że każdy facet to, kawał sukinkota, nic w domu nie potrafi, a jak coś robi to tylko dlatego, że ktoś mu kazał, natomiast płeć piękną wybielasz do granic możliwości, tak jakby kobiety nie potrafiły prócz totalnego lenistwa, zerowego zainteresowania rodziną to jeszcze bić, zabijać, pastwić się, terroryzować słowem nie mogą posiadać tych wszystkich najgorszych cech, które z lubością przypisujesz facetom.

    Dzisiejsze sfeminizowane kobiety to w przeważającej większości babo-chłopy które potrafią myśleć tylko o zawodowym spełnieniu.

    @marekW

    Pamiętając Twój wykład mający uświadomić mi w jakim miejscu się znajduję (jednocześnie doceniam Twoje dobre rady) i biorąc pod uwagę Twoją wieloletnią "zaprawę" w różnych utarczkach - rozumiem, że Twój wpis to coś na kształt ciężkiej artylerii mającej na celu wyeliminowanie szkodnika.

    Zapewne masz szereg wypracowanych metod skutecznego pozbycia się niechcianych użytkowników i to pewnie jedna ze "standardowych gadek" na potrzeby takich sytuacji, tylko, że tym razem ADRES JEST NIEWŁAŚCIWY.

    Przede wszystkim o cechach charakterów obu płci jeszcze nie było w zasadzie mowy i żadnego wybielania nie było.

    Po za tym pamiętasz zapewne, że i na wypowiedzi kobiety spojrzałam krytycznie - wystarczy wspomnieć użytkownika @Anissa - wzbudziła u mnie taką samą niechęć jak i u męskiej części populacji KLIK

    Dalej - samo stwierdzenie, że więcej przemawia za tym, by kobieta pracowała zawodowo, a mężczyzna również współuczestniczył w zajęciach domowych nie jest żadnym oskarżeniem skierowanym do wszystkich mężczyzn, że niby wszyscy to takie "sukinkoty", a tym bardziej nie daje podstaw do wysnuwania wniosków, co ja niby myślę o wszystkich mężczyznach ... - to co napisałeś jest kompletnie wyssane z palca.

    Użycie zwrotów "mogło, może tak być" lub "nie powinno być tak" - służy jedynie przedstawieniu sytuacji, które mogą, ale nie muszą mieć miejsca lub postaw, których nie akceptuję, co nie oznacza, że wszędzie to widzę i, że mam takie a nie inne zdanie o wszystkich facetach .... nadinterpretacja na własne potrzeby

     

     

    No i teraz zajmę się tym zdaniem "Kolejny już raz swoimi wpisami potwierdzasz chroniczną niechęć do facetów."

    ???

    Z tego co sobie przypominam "pijesz" do dwóch tematów :

    1) Profesjonalna pomoc techniczna, a KULTURA wypowiedzi i ATMOSFERA w niektórych zakątkach forum takie tam - refleksje

    2) A licznik ładnie puka. Ciekawe kto będzie 1000-nym użytkownikiem? - posty zostały skasowane

     

    Zapewne w pierwszym temacie okazałam ową chroniczną niechęć do facetów, a w drugim ją potwierdziłam.

    Nie wiem, czy 2 to dużo, chyba raczej nie, ale pewnie dla niektórych o dwa za dużo.

    Więcej grzechów nie pamiętam, reszta tematów raczej dotyczy moich własnych problemów z komputerem lub są to "bardziej neutralne" posty - tylko w tych dwóch tematach wg mojej wiedzy nastąpiło "starcie" z facetem/ami .

     

    Z tego co pamiętam, impulsem do napisania pierwszego z tematów i wtrącenia się do drugiego był fakt, że nie podobało mi się jak jedni użytkownicy traktują drugich użytkowników i oboje wiemy, że w obu przypadkach chodziło o facetów - i to niby z tej niechęci do facetów narażałam się właśnie dla facetów ???

     

    Ktoś zresztą miał wcześniej wizję, zanim sytuacja wystąpiła :

    Za chwilę zaczniemy dyskusję nad tym, że ktoś ma takiego a takiego nicka, albo avatara, który kogoś razi w oczy. Bez sensu.

    ... i stało się w drugim temacie,

     

    użytkownik stał się zagrożeniem z uwagi na nick, który wybrał ,

    że niby nie wiadomo jak się do niego zwracać,

    że niby ktoś może wybrać prawie identyczny nick,

    że niby będzie problem z wyszukiwarką,

    a tak właściwie wszystko przez te "zwoje mózgowe", których użytkownikowi niby zabrakło, by wybrać nick, który zostałby zaakceptowany przez "prawdziwych mężczyzn"

     

    Czepianie się tego, że TY czepiasz się innego użytkownika nazywasz chroniczną niechęcią do facetów ? (oczywiście nie sam, ale grałeś główne skrzypce i nie złożyłeś broni do końca)

     

    To może sprecyzujmy pojęcie FACET !

    Może ja czegoś nie pojmuję ? Może na forum jest jakiś elitarny KLUB PRAWDZIWEGO FACETA i nie wszyscy użytkownicy rodzaju męskiego są utożsamiani ze słowem "facet" ?

    A może to niektórzy faceci przejawiają chroniczną niechęć do innych facetów ?

     

    To by było na tyle uwag do Twojego komentarza - poza tym niezmiennie cenię Twoją wiedzę i wiele z Twoich wypowiedzi uważam za wartościowe.

    Bez urazy. :lol:

     

    ciąg dalszy w następnym poście

  12. Chciałabym rozdzielić dwie kwestie:

    komentarz do "scenki teatralnej" z życia Belfegora i jak to odebrałam ,

    oraz dalszą dyskusję na temat ról w rodzinie, która jest niezamierzonym skutkiem owej uwagi ...

     

    @ Belfegor

    jeśli przedstawiasz, nawet jako żart, "scenki teatralne" ze swojego życia rodzinnego, niezależnie od tego na ile scenka oddaje rzeczywisty układ i znając jednocześnie "potęgę słowa" powinieneś przewidywać skutki i nie obruszać się na to, że nie masz kontroli nad tym, jak taka "scenka" zostanie odebrana

    Z kuchni znajdującej się nieopodal słyszę, następującą teatralną kwestie:

     

    Tobie, jak zwykle głupstwa w głowie - zbereźniku jeden!

     

    didaskalia: świst wilgotnej ścierki, kroki pani domu i słychać jak siada przy stole

    i w tym momencie pada następna teatralna kwestia :

     

    - Zostaw już ten komputer. Kolacja na stole.

     

    Jakoś późno dzisiaj. Ale dobrze, że w ogóle coś dali - mówię do siebie. Po czym, kończę pisać posta.

    Niespiesznie go wysyłam i idę na posiłek.

    znacznie później dodajesz :

    Ona robi kolacje, a on klepie głupstwa na forum. Potem zmiana dla równowagi. To tylko przykład.

    co już jest bliskie mojemu "modelowi" , tylko, że przy takim podziale ról "On" nie marudzi pod nosem : "Jakoś późno dzisiaj. Ale dobrze, że w ogóle coś dali" - przecież otwarcie lodówki i wyjęcie czegokolwiek niewiele kosztuje - stąd moje uwagi do scenki i wywołanie dalszej dyskusji...

     

    Belfegor - tak jak scenkę żartem przedstawiłeś i tak jak zabrzmiała - tak została odebrana. Zresztą moja odpowiedź też była "półżartem", czego nie zauważyłeś.

     

     

    a teraz już całkiem poważnie :

     

    @Astaroth

    Widać, że Mycha nie lubi jak jej się mąż w sprawy wtrąca. Skoro im to pasuje to ok.

    Model rodziny Wiesława jest inny. Moim zdaniem bardziej przystępny dla mnie, mimo, że sama rodziny zakładać jeszcze nie chcę.

     

    Nie rozumiem co masz na myśli pisząc "Widać,że Mycha nie lubi jak jej się mąż w sprawy wtrąca." i które z moich wypowiedzi dały podstawę do wysunięcia takiego wniosku.

     

    Tak się akurat składa, że model rodziny Wiesława jest bardzo zgodny z moim modelem - właściwie o to samo mi chodzi, by się uzupełniać w obowiązkach zależnie od sytuacji i potrzeby.

     

    @wieslaw531 - bez urazy za tego "dziadka", jak widać potrafisz dostosować się do zmian i lepiej niż spora część ludzi o jedno lub dwa pokolenia młodszych rozumiesz co to jest partnerstwo i uzupełnianie się w związku,

    chciałam tylko powiedzieć, że jednak jakby nie było to układ, gdzie kobieta wyłącznie zajmuje się domem w większym stopniu dotyczy "starszych" pokoleń

     

    @Astaroth

    model z którym dyskutuję i się nie zgadzam to taki, który przedstawił @Unicorn

    Inna sprawa, że faceci zniewieściali a kobiety się zmęszczyły ;-) W bardzo negatywnym tego słowa znaczeniu
    Jeśli będzie chciał, będzie uczestniczył; w przeciwnym razie, z musu, niekoniecznie będzie się czuł związany uczuciowo z kobietą jak i z dziećmi.
    Kobieta łudzi się często, że zmieni faceta, czyli zmanipuluje aby chodził jak piesek. Facet to facet. Samotnik niczym kot. I drapieżnik. Próba oswojenia drapieżnika kończy się jego zniewieścieniem.

     

    ponieważ patrząc na rolę mężczyzny w związku oczami Unicorna wychodzi obrazek taki, że kobieta powinna robić w domu wszystko niezależnie od "ochoty", bo taka jej rola społeczna, a mężczyzna tylko wtedy gdy ma OCHOTĘ, bo inaczej otoczenie uznaje go za pantoflarza i za zniewieściałego

     

    to teraz nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale skoro "mój model" Tobie nie odpowiada - to oznacza, że jesteś za stanowiskiem Unicorna, wg którego facet tylko pracuje zawodowo, a w domu robi coś wedle "ochoty" ,

    ale to z kolei kłóci się z poparciem dla modelu rodziny Wiesława, w którym właśnie facet jest zaangażowany i korona mu z głowy nie spada, gdy zrobi coś, co pokolenia temu robiły tylko kobiety,

    więc w sumie się pogubiłam za jakim układem właściwie jesteś :confused:

     

    za chwilę wyjdzie z tego, że to nie jest dyskusja "rzeczowa" tylko "osobowa" , nie kto za jakim modelem jest, tylko "za Kim" ;)

     

    Jeszcze odniosę się do słów Wiesława :

    Dawid a słyszałeś o zmianie systemu emerytalnego? Ja wiem, że w młodym wieku zapomina się o takich sprawach ale dlanaprzykładu moja niunia miała dziurę w związku z urlopem wychowawczym - 6 lat.

    Wiesz jak to wpłynęło na tzw kapitał początkowy i czym to skutkuje w wysokości przyszłej emerytury (za 2 lata).

     

    Twój wpis zakłada dozgonny związek czego każdemu życzę. Ale życie pisze różne nieoczekiwane historie.

     

    Mam czworo rodzeństwa i tylko ja jestem w pierwotnym związku (jest również wdowa).

    Zgadzam się.

    Sama też "zaliczyłam" sześcioletni urlop wychowawczy i pomimo, ze bardzo miło wspominam ten okres to zawodowo jest to ogromna "dziura" w życiorysie.

    Wszystko ma swój czas i nigdy nie chciałabym całe życie zajmować się wyłącznie domem.

    W życiu różnie bywa i jeśli coś się stanie i kobieta, która nigdy nie pracowała zostaje nagle sama z rodziną do utrzymania robi się nieciekawie.

    Dlatego oprócz względów "niezależności finansowej" dobrze jest jak oboje pracują z uwagi na "samo życie"

  13. Nie mam nic przeciw, chociaż "stary model" moim zdaniem nie był zły, jeśli pozwalał na życie na poziomie, gdy zarabiał tylko pan domu. ;)

    Z drugiej strony nie można zatracać się w karierze zawodowej, zaniedbując rodzinę.

     

    Wszystko zależy od dojrzałości emocjonalnej danej osoby i zasad, które się ma.

     

    "Stary model" niekoniecznie był dobry dla wszystkich.

    Pieniądz = władza.

    To daje pole do "rządzenia i dominacji" przez tę osobę, która trzyma "kasę".

     

    "Stary model" niekoniecznie musiał oznaczać, że i kobiecie to odpowiadało, mogła żyć z alkoholikiem, mogła być "popychadłem", mogła doznawać przemocy fizycznej, mogła być zdradzana ( choć dzisiaj to wypada na równi) i nie miała odwagi odejść, bo nigdy nie pracowała, była całkowicie zależna finansowo, bo kiedyś ludzie się nie rozwodzili itd... i wcale nie był to szczęśliwy i dobry układ.

     

    Nierzadkie są też stanowiska mężczyzn, którzy się rozwodzą i tylko oni pracowali zawodowo - "przecież to ja na wszystko zapracowałem, ona siedziała w domu, cały majątek mnie się należy".

     

    Choćby nie wiem jak dobrze było w związku i nie wiem jaka wielka miłość - dobrze jest, gdy również Kobieta ma niezależność finansową - nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość i wtedy nie jest zmuszona pozostawać na czyjejś łasce.

     

     

    Bez obrazy ale czytając, "udowodnione jest", momentalnie parskam śmiechem. Przez kogo? Myślę, że ten partnerski, zadowolony facet ma inne zdanie. Inna sprawa, że faceci zniewieściali a kobiety się zmęszczyły ;-) W bardzo negatywnym tego słowa znaczeniu- wystarczy posłuchać nastolatek na ulicach. Wulgarne i żałosne.

    może "udowodnione" to za duże słowo, ale zdarzają się artykuły na ten temat, badania opinii, ankiety ...

    nie wszystkie nastolatki są wulgarne i żałosne - tylko takie może bardziej rzucają się w oczy, ja przynajmniej w swoim otoczeniu mam te porządne i jedną nawet w domu ;)

    A dlaczego powinien? Kto to ustalił? Jeśli będzie chciał, będzie uczestniczył; w przeciwnym razie, z musu, niekoniecznie będzie się czuł związany uczuciowo z kobietą jak i z dziećmi

    No tak - ale kobieta też nie musi mieć na wszystko ochoty, czego się facetowi nie chce, bo też nie będzie się czuła związana uczuciowo.

    A jeśli się komuś zupełnie nic nie chce to nie zakłada rodziny/związku.

    U mnie dla przykładu wiadomo, że mój mąż nie dotnie żelazka, bo nigdy się nie nauczył i ta czynność pozostaje dla mnie, ale kiedyś stwierdził, że zakupy i ciężkie siatki to nie problem i może to robić i tak zostało - wszystkie "duże", tygodniowe zakupy, kolejki itp. zalicza On z własnej woli.

     

    Typowe podejście typowej kobiety. Zawsze winien jest facet. A ktoś tego faceta wybrał i zwykle wiedział wcześniej jaki jest? Kobieta łudzi się często, że zmieni faceta, czyli zmanipuluje aby chodził jak piesek.

    Nie ma czegoś takiego w rzeczywistości jak typowa kobieta - każda jest trochę inna, a ja osobiście na swojego faceta nie narzekam ;)

    Mogłabym powiedzieć, ze z kolei "typowy facet" myśli, że w partnerce odnajdzie skrzyżowanie Matki ze Sprzątaczką i nadal nic nie musi robić, bo nie ma ochoty.

  14. Mycha, czy naprawdę nie stać Cię na nic więcej? Takie feministyczne zagrywki stosuj u siebie na chacie.

    pozdro Maria

     

    Do "feministycznych zagrywek" to tu jeszcze daleko.

     

    Widzę, że naruszyłam "nieskazitelną" opinię Belfegora (który ma zawsze rację) i uraziłam Waść.

     

    Tak to już jest, że żartowanie z innych osób jest zabawniejsze, niż gdy ktoś żartuje z nas ;)

     

    Najmocniej przepraszam.

     

     

    EDIT:

    chyba dwa SKORPIONY w jednym temacie to "wybuchowy" układ

  15. @DawidS28

    żarcik Belfegora :

    Jakoś późno dzisiaj. Ale dobrze, że w ogóle coś dali - mówię do siebie.

    zabrzmiał tak, jakby biedaczysko nie potrafiło sobie zrobić samodzielnie posiłku i przymierając głodem siedział przy komputerze czekając, aż go w końcu nakarmią ... a to wskazuje na nierówne obciążenie obowiązkami domowymi ;)

     

    Mężczyzna historycznie miał za zadanie wykonanie mieszkania (jaskini), utrzymanie rodzinki i upolowanie obiadu. Przygotowaniem obiadu, wychowaniem młodszych dzieci i utrzymaniem tej jaskini w czystości zajmowała się przede wszystkim żona. Układ był, moim zdaniem, w prehistorii bardzo dobry, natomiast obecnie nie spełnia często stawianych przed nim wymagań. Nie mam nic przeciw takiemu układowi, jak i zmianom w nim za zgodą obu stron, ale znam wiele kobiet, które nie znoszą, jak im się facet do kuchni wtrąca. Osobiście mogę wykonywać domowe obowiązki i utrzymywać jaskinię w czystości, jednak "czystość" to u kawalera pojęcie względne.

     

    Jest jeszcze jedna możliwość: facet pod wpływem wybranki serca zostaje pantoflarzem, zazwyczaj nieświadomie, i zaczyna spełniać z należytą starannością wszelkie domowe obowiązki, zarabiając jednocześnie na utrzymanie rodziny.

     

    OK - miliony lat ewolucji to określone role - On zdobywa posiłek, Ona pilnuje gniazda. On wyczerpany po polowaniu zbiera siły na następny dzień, Ona pilnuje, by był dostatecznie nakarmiony i wypoczęty. Te "role społeczne" są jeszcze bardzo charakterystyczne dla pokolenia naszych "dziadków" ( 60-70- ciolatkowie ), gdzie mężczyzna zarabiał na rodzinę, a kobieta zajmowała się domem i nie pracowała zawodowo.

     

    Ostatnie dziesięciolecia to jednak rewolucja i trochę w sprzeczności z biologią.

    Podstawowa zmiana jest taka, że kobiety nie chcą już być zależne finansowo od mężczyzny i w większości dzisiejszych związków obie strony pracują zawodowo. Po części też dlatego, że mężczyzna niekoniecznie jest w stanie sam utrzymać rodzinę.

    Przetrwanie we współczesnym świecie/związku równa się konieczności nauczenia się nowych metod przetrwania (trochę wbrew biologii).

     

    Nie chodzi tu o pantoflarstwo, ale o partnerstwo.

    Zrównanie szans między kobietami i mężczyznami to nie wykonywanie dokładnie takich samych zawodów czy czynności domowych, ale wolność wyboru.

    Kobiety nadal w większości przypadków wybierają zawody, które im bardziej odpowiadają np. nauczycielka, pielęgniarka i niechętnie wkraczają w politykę, ale niekoniecznie chcą tylko zajmować się domem.

     

    Poza tym udowodnione jest, że jak mężczyzna angażuje się w zajęcia domowe to tylko z korzyścią dla niego - kobieta nie jest wtedy tak zmęczona wieczorem, może zadbać o siebie , jest bardziej zadowolona, szczęśliwsza i chętniej "uszczęśliwia" swojego faceta :P .

     

    Nadal można usłyszeć głosy, że np. robienie zakupów to takie "niemęskie" zajęcie , ale dzisiejszy mężczyzna już nie jest tak zmęczony "polowaniem", a na pewno nie bardziej niż kobieta i powinien współuczestniczyć również w zajęciach domowych. Nie każdy musi robić wszystko - jak nie umie prasować to może odkurzyć itp., ale nie powinno być tak, że On po pracy leży na kanapie, czyta gazetę lub "pisze posty" , a Ona krząta się do samego wieczora ledwie wyrabiając się z kolacją przed 22 i jeszcze ma być pełna sił i ochoty ... ;)

     

    Ja też nie lubię jak mi ktoś zagląda do garnków, jeśli to ja coś gotuję, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby np. kolację robił ten, który się wcześniej "wyrobił".

     

    Nie chodzi tu też o taki układ, ze On robi coś bo Ona mu ciągle "nadaje" , zrób to ..., wynieś śmieci..., idź do sklepu ...

    chodzi o taki układ, żeby obie strony wiedziały co jest do zrobienia i angażowały się bez dodatkowego "popychania".

     

    Pantoflarstwo - to zły układ, kojarzy mi się z dominacją i np. z sytuacją, gdzie nic nie można zrobić bez zgody współmałżonka i za każdym razem jest "bura".

    Partnerstwo - to układ, gdzie zostawia się "przestrzeń" dla partnera, dzieli obowiązkami i np. na hasło kolegów/koleżanek umówienia się do pubu nie trzeba mówić "muszę zapytać męża/żony/chłopaka/dziewczyny" tylko wystarczy poinformować partnera "słuchaj, umówiłem/am się ... " wiedząc kiedy można, nie zaniedbując ważnych spraw itd...

     

     

    no i sorry - znowu się rozpisałam, co jest podobno moją "wadą" :rolleyes:

  16. @Belfegor :)

    Czy Twoja Małżonka czytuje czasami to co piszesz ?

    Dopuszczasz Ją czasem do komputera - czy to tylko rozrywka zarezerwowana dla Księcia Belfegora ?

     

    a po czymś takim :

    Jakoś późno dzisiaj. Ale dobrze, że w ogóle coś dali[/i] - mówię do siebie. Po czym, kończę pisać posta.

    mam ochotę napisać :

    A co to ? Czy dom to jakaś knajpa, gdzie się czeka, aż ktoś posiłek poda ? Jaśnie Pan nie łaska pofatygować się do kuchni ? Może jakby dwie osoby przygotowywały posiłek to i pora byłaby wcześniejsza ? :P

    ... i ową "wilgotną ścierką" powinieneś dostać po "książęcej" głowie :lol:

     

     

     

    EDIT : z powodu założenia "z urzędu" nowego tematu usunęłam część postu odnoszącą się do poprzedniego wątku - przy okazji "uciekła" mi adnotacja DawidaS28

     

    // EDIT by DawidS28 - 12.03.2011

    Zmieniam temat.

  17. "Pobawię się" w ramach rozrywki w dalszą ocenę tekstu ;), przy czym piszę wg własnych odczuć, subiektywnie, bez przygotowania w takich ocenach, więc mogę się mylić :rolleyes:

     

    Więc tak, podstawowe rzeczy wg mnie :

     

    @Astaroth

    Po pierwsze - brakuje mi tu wyraźnego zaznaczenia jakiegoś stylu, języka, tła itp...

    to znaczy,

    jeśli zaczyna się w utwór wplatać coś na kształt bardziej poetyckich opisów :

    cudownie wilgotne powietrze

    otulonych sennym białym puchem tonącym w blasku poranka

    czerwone języki lizały jego postać

    to taki wzniosły czy pompatyczny styl powinien być zachowany w całym utworze, a tu po takich poetyckich opisach za chwilę cała reszta jest napisana zwykłym prostym językiem - brak spójności w sposobie pisania

     

    dalej,

    czytelnik nie powinien mieć wątpliwości, czy tłem dla opowiadania są czasy współczesne, epoka historyczna, czy też tło wydarzeń nie ma związku ani z historią, ani ze współczesnością, a jest "bajką", całkowicie zmyśloną, nierealną jak np. w "Harrym Potterze"

    najłatwiej umieścić opowieść w czasach współczesnych - bo te się zna,

    jeśli opowiadanie jest osadzone w historii - to już niestety trzeba dużej znajomości szczegółów danej epoki, o ile wydarzenia mogą być zmyślone, o tyle "detale, szczegóły" powinny być wierne realiom danej epoki, myślę, że najtrudniej napisać opowiadanie/powieść z tłem historycznym,

    natomiast jeśli tłem jest "nierealny świat" - to już wymaga tylko wyobraźni, ale to trzeba wyraźnie w utworze zaznaczyć, nie może być wątpliwości, że to "bajka", która nigdy by się naprawdę nie mogła wydarzyć,

     

    Więc pytanie - czy zamiarem było stworzenie tła historycznego, czy to świat zmyślony/nierealny ?

     

    Po drugie - do jakiego czytelnika kierujesz lub chcesz trafić z opowiadaniem ? Do jakiej kategorii wiekowej ?

    Jak dla mnie nie wiadomo do kogo utwór jest skierowany - więc jest dla "nikogo" :P

    Większość opowiadania jest napisana takim prostym, "cukierkowym" językiem, co sugerowałoby, że to jest lektura b/o "od wnuczka po dziadka", dla wszystkich pokoleń,

    taka sobie piękna historia, jak to dobra Królowa bierze pod swoje skrzydła sierotę - łezka się w oku kręci,

    pewnie za chwilę uczyni z małej Księżniczkę,

    albo może to mała ją kiedyś uratuje, jak straci królestwo i stanie się nędzarką itd...

     

    niby taka sobie historyjka dla wszystkich,

    ale

    dodatnie opisów płonącego Ojca i zaszlachtowanej kobiety ( matki Anji) ze szczegółami zapewne miało uatrakcyjnić i "ożywić" opowiadanie, tylko, że tym samym te "makabreski"

    wykluczają opowiadanko jako lekturę dla dzieci w wieku szkoły podstawowej,

    a dla tzw. "dorosłych" z kolei jest to zbyt proste, nudne, dziecinne ...

     

    Po trzecie - co drobniejsze uwagi

    Pani zamku poprosiła służbę o powiadomienie małej o natychmiastowym usprawiedliwieniu

    nie za bardzo mi to zdanie pasuje, chyba powinno być, że "Pani zamku poprosiła służbę o powiadomienie małej, że chce natychmiastowego usprawiedliwienia nieobecności" lub "Pani zamku poprosiła służbę o powiadomienie małej, że ma się natychmiast usprawiedliwić"

    Było to koło południa i nie spodziewała się nikogo w domu, ale jej wyjście było tak impulsywne, że nie miała zamiaru zawracać.

    brakuje mi w zdaniu doprecyzowania o co chodzi np. "Było to koło południa i nie spodziewała się zastać nikogo w domu Anji, ale jej wyjście było tak impulsywne, że nie miała zamiaru zawracać."

     

    jeszcze to

    Najpierw straciła matkę w trakcie porodu, a teraz jej ojciec umierał w takich męczarniach...

    jeśli nie ma więcej szczegółów, to takie zdanie sugeruje, że Królowa Aretuza straciła matkę w trakcie własnego porodu, czyli biedactwo od urodzenia było półsierotą,

    tak przynajmniej to odebrałam w pierwszej chwili,

    a przecież ma młodszego brata - więc jak to jest z tą śmiercią matki, zmarła przy porodzie młodszego brata, czy też brat jest z "innej matki" ?

     

    i na koniec to

    - Cóż zwiadowca się dzisiaj napatrzy - stwierdziła głośno głaszcząc się po piersiach.

    takie zdanie z jednej strony wyklucza skierowanie opowiadania do czytelnika w wieku szkolnym (czyli b/o) , a z kolei dla "dorosłego" czytelnika jest jakby zapowiedzią/obietnicą , że za chwilę "coś zaiskrzy" - a tu nic... z tego patrzenia ...

    zwykła, nudna scena

    Zwiadowca już na nią czekał. Gdy weszła, wstał, ukłonił się a potem klęknął.

    - Pani...

    - Przejdźmy do rzeczy Fereście. Siadaj i opowiadaj - rozkazała kierując się w stronę okrągłego stolika w rogu, gdzie oboje spoczęli naprzeciw siebie.

    - Zgodnie z poleceniem udałem się do obozu króla Vargensa z prośbą o wytłumaczenie wczorajszego ataku.

    - I? - przerwała królowa czując wzrok zwiadowcy na wisiorze leżącym między jej piersiami.

    - cóż.. Nikt nie miał zamiaru się usprawiedliwiać. Każdy wie jak nasz kraj jest silny i jak potężną i wpływową osobą jesteś pani. Okazali skruchę. Jutro wycofają się za rzeczną granicę jednocześnie zostałem tutaj odesłany z prośbą zawarcia pokoju...

    - Nikt nigdy się nie nauczy! - wybuchła nagle nachylając się nad podwładnym. - zawsze zaczynają a po klęsce, jak psy ze spuszczonymi ogonami błagają o wybaczenie. Nie jestem słabą kobietą! Na szczęście nie straciłam prawie żadnego człowieka. Niech więc zapanuje pokój! Jedź natychmiast, dogoń ich i przypieczętuj pakt. Pamiętaj! Jeśli ktokolwiek z tamtej strony naruszy to co postanowiłam mogą przygotować się na tak okrutną wojnę jakiej jeszcze nigdy na tych ziemiach nie widziano! - krzyknęła wstając od stolika i opuszczając komnatę. Ferest wiedział co ma robić. Od dobrych dziesięciu lat służył na dworze pod komendą swojej pani. Wybiegł prosto do stajni, wsiadł na konia i pognał na południowy zachód w stronę oddalających się Nytebiańskich wojsk.

     

     

    OCENA OGÓLNA - jak dla mnie całość jest za bardzo "bezpłciowa" i nijaka

    bez urazy :lol:

  18. A bez złośliwości, myślę, że masz iskrę pisarza. Powinnaś pisać fantasy mocno osadzone w historii z dużą dawką akcji.

    @Astaroth

    "Okiem krytyka literackiego - amatora", jeśli o rzeczywistą ocenę chodzi ... jeśli nie to opinię zignoruj ;)

     

    Gdybym na podstawie tego opowiadania miała kupić całą książkę to myślę, że raczej odłożyłabym ją na półkę sklepową - nie ma w tym opowiadaniu "tego czegoś", co nie pozwala oderwać się od lektury bez zważania na porę dnia i nocy .... brakuje jakiegoś "magnesu" : napięcia, akcji, zagadki, uczucia , zdrady, szaleństwa, zaskoczenia ...

    to bardziej "opisówka", taka sobie relacja, opowiadanko dla niewymagającego, prostego czytelnika, ani nie bawi, ani nie wzrusza, ani nie przeraża, nie wywołuje chęci, by zaraz dowiedzieć się co dalej, bo nic się właściwie nie dzieje ...

     

    "iskra pisarza"

    Myślę, że do pisarstwa to jeszcze długa droga , ja bym to raczej nazwała "polotem i wyobraźnią", co się bardzo przydaje zwłaszcza na języku polskim, nie ma problemu z wypracowaniami, polot jest przydatny, gdy trzeba napisać przemówienie, wymyślić szkolne przedstawienie itp... i w sumie to opowiadanko przypomina mi raczej taką szkolną pracę domową ucznia z polotem - bez urazy wink.gif - pewnie na szóstkę, ale na rynku prawdziwej literatury się nie przebije.

     

    "fantasy mocno osadzone w historii z dużą dawką akcji"

    Nie jestem ani polonistką ani historykiem, ale tak myślę, że chyba ciężko opowiadanie zakwalifikować do jakiejś kategorii, na pewno jest fikcją, ale chyba fantastyki to tam za bardzo nie było, a i z osadzeniem w historii byłabym bardzo ostrożna - królowa, król, księżniczka, zamek, włócznie, kusze ... sugerują tło historyczne, może średniowiecze ??? ale z drugiej strony jest sporo określeń za bardzo wyrwanych ze "współczesności" i się "pomieszało"

    np. niekompetentni, predyspozycje - to raczej bardziej współczesne określenia, niż historyczne

    zwiadowca - bardziej kojarzy mi się z żołnierzem niż rycerzem

    zasalutowała (Anja) - ???

    komenda, żołnierz - chyba też brzmi za współcześnie

     

    Można by się jeszcze dopatrzeć pewnych niekonsekwencji np.

    najpierw Królowa zachwyca się "cudownie wilgotnym chłodnym" powietrzem, myśląc jak to lubi, a za chwilę wścieka się, że jej służba ognia nie rozpaliła i marznie ...

    w innym miejscu "na oko" rozpoznaje "zwiadowcę" i ocenia, że dojazd konno zajmie mu 45 minut (a przecież to było po podjechaniu bliżej) - to ja tak sobie myślę, że piechotą wolniej, a tyle trwa moja droga do pracy i z pracy razem wzięte ( kilometr, dwa ?) , to jeździec musiał być jeszcze dalej - odległość spora nawet jak na konia - raczej niemożliwe, by gołym okiem dojrzeć kogokolwiek tongue.gif

     

    Do końca też nie wiadomo nad czym/nad kim/w czym właściwie Królowa króluje - mamy fortecę (to też chyba za współczesne określenie), ród, gród, zamek, za chwile cały kraj, potem dwór...

     

    Myślę, że polonista mógłby znaleźć jeszcze troszkę błędów interpunkcyjnych czy gramatycznych, chociażby w zastosowaniu w odpowiednim miejscu dużej/małej litery...

     

    Sama Królowa największej sympatii nie budzi :

    raz, bo jeśli skarży się na "nie spełnianie zachcianek" przez służbę, to raczej wygląda na taką, co to jej ciężko dogodzić i ma humory,

    dwa, bo jest zadowolona z wyrzeknięcia się młodszego brata, choć jeszcze nie zawinił, to tylko przewidywania

    trzy, bo nazywa przeciwników "śmieciami", a tak mi się wydaje, dobry władca nigdy nie lekceważy wroga i nie jest pewny zwycięstwa

     

    To zdanie mi się podoba:

    Za to w tyle była ulubiona część królowej

    można skojarzyć z tylną częścią samej Królowej, a nie jej komnaty ;)

     

    ale, pomimo krytycznego spojrzenia też

     

    czekam na dalszy ciąg

    :D

  19. A tam mnie wystarczy, że jest ze mną moja torebka, nie potrzebuję mieć nic więcej

    Torebka niezbędna, nawet jeśli pusta. Bez torebki czuję się "goła" (:lol:) i nie wiem gdzie podziać ręce.

    Torebka musi być

    Torebki nie są za małe. Zazwyczaj się wszystko mieści :D

    Tylko ciężko potem coś w niej znaleźć.

     

    Dokładnie jak Przedmówczynie :lol: - TOREBKA to jest to bez czego nie ruszam się z domu !

     

    Średnich rozmiarów, zawsze w sam raz , nie za ciężka i nie za lekka, by nie zsuwała się z ramienia... a jeśli czegoś nie mogę znaleźć to zwykle telefonu komórkowego ( dobrze, że daje sygnał )

     

    Zawartość ? Aż dziw, że tyle zmieści :P :

    - telefon komórkowy ( zastępuje zegarek, bo nie dorobiłam się porządnego)

    - komplet kluczy

    - pendrive

    - czerwony, zgrabny portfel z odpowiednią ilością gotówki

    - karta kredytowa i debetowa ( przechowywane w innym zakamarku torebki niż portfel)

    - dowód osobisty

    - jakiś bilet MPK

    - mały kalendarzyk

    - mały notesik

    - długopis

    - chusteczki higieniczne

    - torba ekologiczna na nieprzewidziane zakupy

    - mała, składana parasolka

    - puder, kredka do oczu i pomadka

    - lakier do paznokci ( na ewentualne "odpryski" lub oczka w rajstopach)

    - lusterko

    - plaster z gazą

    - podpaska

    - malutki przybornik z igłą i nićmi ( zabrany z jakiegoś hotelu )

    nie lubię być zaskakiwana sytuacjami, w których mogłabym się poczuć mniej komfortowo, a i "bliźnich" można czasem wspomóc w potrzebie :P

    - coś zapachowego

    - czasem zapasowe rajstopy

    aaaa.... i obowiązkowo miętowa guma do żucia

    :lol:

     

    EDIT:

    zapomniałam, jeszcze :

    - PILNICZEK do paznokci

    - tabletki od bólu głowy

  20. Nieco uprościć zrzut zdjęć z aparatu możesz w kilku krokach:

    1. Zakładamy na dysku niesystemowym, np. D, katalog np. Aparat

    2. Tworzymy skrót do niego, zmieniamy nazwę skrótu na inną np. Transfer z aparatu, i przenosimy go do lokalizacji:

    Start > Uruchom...

    (wpisz) %USERPROFILE%\SendTo

    OK... I właśnie tam należy przenieść skrót.

    3. Od tej chwili pozostaje po zaznaczeniu zdjęć do skopiowania wybrać PPM > Wyślij do... > Transfer z aparatu

    To też będzie działać z innych lokalizacji. Innymi słowy, tym samym sposobem, możesz przerzucić (skopiować) dowolne pliki z dowolnej lokalizacji do w/w katalogu tj. D:\Aparat

     

    @300

    fajne"uproszczenie / przyspieszenie" - i w dodatku działa :lol: - i pewnie się powtarzam, ale znowu przy okazji drobnego zapytania dostaję od Ciebie gratis "mądrości" ułatwiające życie ;)

     

    Dzięki,

    chyba więcej pytań nie mam.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...