Historia zaczyna się od maleńkiego kamyczka. Obecnie urosła do rozmiarów lawiny i uprzykrza mi życie. Problem zaczął się kilka tygodni temu po zainstalowaniu gry Assassin's Creed II i jednorazowym przejechaniu kompa programami: Glary Utilities, Odkurzacz, Defraggler (używałam ich wcześniej do porządków i działało dobrze... System postawiłam rok temu i do formatu sprzed paru tygodni było fajnie). Obecnie po średnio dziewięciu godzinach pracy komputera - obojętne jakiej pracy - zaczyna się taniec z gwiazdami. Wpierw zwykle awarii ulega wtyczka flash w Firefoksie. Restart przeglądarki na jakiś czas usuwa kłopot. Poza tym wyszukiwanie przy pomocy Google zrobiło się niemożliwe - wyszukiwać mogę tylko przez wyszukiwarkę wmontowaną w przeglądarkę, gdy pojawią mi się wyniki wyszukiwania i chcę na przykład zmodyfikować frazę to strona się przywiesza, nie mogę zmienić strony wyszukiwania (czego nie zrobię pozostaje pierwsza strona).
Potem nagle zaczynają znikać obrazki folderów (robią się duże białe kwadraty zamiast folderów) i podpisy do nich (najczęściej przy zaznaczeniu kliknięciem - folderów w ogóle nie da się otworzyć), w oknach programów zaczynają znikać napisy,
aplikacje się przywieszają, podczas pisania w Mirandzie zamiast normalnego powiadomienia dźwiękowego w słuchawkach zaczyna brzęczeć głośnik systemowy, albo komputer milczy jak grób. Próby włączenia Menadżera zadań by zabić któryś z procesów (np. zawieszoną przegladarkę) kończą się wyświetleniem komunikatu, że jest to niemożliwe. Czasem świrują niektóre programy.
Wkurzona wytoczyłam artylerię i zrobiłam format C X_x Problem powrócił z takim samym natężeniem i częstotliwością (ale Assassin's Creed II nie został tym razem zainstalowany). Przed i po formacie robiłam skan Avirą i skanerami online (Panda i MKS), wywaliłam wszystko to co wskazywały mi jako trojany i wirusy. MBR Rootkit Detector niczego nie znalazł. Gdy wchodzę w menu start i chcę wybrać ponowne uruchomienie komputera pojawiają się tylko przyciski
No i kilka dni temu w końcu udało mi się odczytać szczątkowe ostrzeżenie jakie pojawiło się w czasie jednej z awarii (wcześniej było zupełnie bez tekstu - tym razem się udało coś odczytać). Coś z Visual C++ Runtime Error. Lokalizacja, którą wskazał to partycja C (!). Restart komputera pomaga wrócić do pracy do czasu ponownego wystąpienia wszystkich tych błędów.
Pojawił się też pomysł, że może to być coś z dyskiem twardym. Oto co wygrzebałam (rozumiem tylko tyle, że coś jest nie tak...):
Nie mam bladego pojęcia co się dzieje - tego typu problem mam pierwszy raz w życiu... Jestem zielona. Komp jest świeżo po formacie (tylko partycja C). Trochę pogooglałam, ale niewiele mi to dało. W końcu zajrzałam tutaj, znalazłam kilka podobnych problemów, ale obawiam się stosować rozwiązania podane innym osobom - nie znam się na kompach na tyle by stwierdzić, że akurat mi pomoże, logów nie umiem poprawnie interpretować, nie chcę sobie bardziej niczego zepsuć. Bardzo zależy mi na danych zgromadzonych na partycjach D, E i F. Dysk jest wciąż na gwarancji, ale obawiam się oddać go do serwisu. Ostatnio, gdy zrobiłam tak w przypadku innego kompa dysk wrócił czyściutki... Nie jestem już w stanie sama dojść do niczego więcej. Byłabym niezmiernie wdzięczna za najdrobniejszą pomoc. Jestem bliska paniki X_x
Przypomniało mi się jeszcze, że przed formatem miałam małą falę awarii. Nic z czym bym się w końcu nie uporała, poza kłopotem z Mirandą, który pozostał. Logi z konferencji gg wyglądają po prostu koszmarnie i są nieczytelne...
Przed awarią Mirandy:
Po awarii Mirandy:
PS. Wklej.org w ogóle nie chciało mi się otworzyć... Rozmiar fotografii sprawił, że wrzuciłam je na Imageshacka.
MÓJ KOMPUTER
Płyta główna: Gigabyte GA-MA790XT-UD4P s.AM3
Procesor: AMD Phenom II X2 550 BE s.AM3 BOX
Karta graficzna: ASUS HD4870 1024MB 256bit PCI-E
RAM: Kingston 2x2GB DDR3-1333 Dual Chanel Kit Non-ECC CL9
Dysk twardy: Seagate ST3500418AS 500GB sATA II 16MB
Extras.Txt
OTL.Txt
Procexp.txt
AutoRuns.txt