Witam.
Moja dziewczyna ma laptop (Windows 7 Home Premium, 64-bit) który jest codziennie przez nas zajeżdżany, ale że jest zainstalowany legalny Norton Internet Security oraz jest w miarę systematycznie czyszczony (defragmentacja, CCleaner, Glary Utilities) w miarę też dobrze się trzymał. Do czasu. Zaznaczę, że laptop jest wykorzystywany praktycznie tylko do błąkania się po sieci, jest zainstalowanych parę programów i gier, które są w naprawdę w niewielkich ilościach i zapuszczane dość rzadko. Od pewnego czasu mimo czyszczenia zaczął trochę mulić, a na uruchomienie Firefoxa trzeba było czekać coraz dłużej. Norton nigdy nic nie wykrył. Wczoraj zdecydowałem się użyć gdzieś tam odkopany z odmętów pamięci Spybot Search&Destroy i od czasu użycia go wyskakuje taki oto błąd:
Postanowiłem więc skorzystać z punktu przywracania systemu i cofnąłem do daty 28.11.2012. Niestety od tego czasu komputer już muli totalnie. Włącza się 20 minut a na każde kliknięcie gdziekolwiek trzeba czekać dziesięć razy dłużej. Internet działa fatalnie. Z każdym uruchomionym programem trzeba postępować jak z jajkiem, bo w przeciwnym razie obok nazwy pojawia się niesławne "not responding" i wiesza się na kilka minut). Błąd na początku się nie pojawiał, ale teraz znów wyskakuje. W czasie kiedy piszę tego posta zdążył pojawić się dwukrotnie. W sumie nie mam pomysłu co z tym zrobić. Myślałem, że faktycznie może być to jakieś uszkodzenie twardziela (nawet pozgrywałem najważniejsze rzeczy na USB), ale wpisując ten błąd w wyszukiwarce okazało się że prawdopodobnie jest to jakieś świństwo. Wszystkie wyniki były niestety jedynie po angielsku, ale mimo że angielski nie jest mi obcy to nie bardzo rozumiałem o co tym ludziom chodzi. Zamieszczam też loga z OTL. Jeśli ktokolwiek z was ma jakąkolwiek radę to będę wdzięczny
pozdrawiam
Michał
aha, no i jeśli już mam zgrane wszystkie najważniejsze dane to zastanawiam się nad użyciem combofixa. Jeśli coś się posypie to w domu jest drugi komputer z którego mogę ewentualnie pisać.
OTL.Txt