Witam. Zabrałem się za czyszczenie laptopa Taty po roku czasu, parę rzeczy wywaliłem po prostu je odinstalując, część nie chciała się wywalić. Był spokój przez parę dni dopóki Windows się "przywiesił" według Taty (problem z kablem HDMI i nie wyświetlaniem obrazu) i dał mu "naprawę". Tak się naprawiło, że po wstaniu kaspersky prosił o reinstalację, no to zrobiłem. Po tym zacząć krzyczeć, że jest wirus w pliku : C:\Windows\SysWOW64\Macromed\Flash\FlashPlayerUpdateService.exe o nazwie Trojan-PSW.Win32.FireThief.amx, no okej dałem żeby wyrzucił to wyrzucił, uruchamiam ponownie, znowu się pojawił, no to znowu usuwanie, restart i nic, wyłączyłem przywracanie systemu i dałem żeby wywalił i już po restarcie nic nie było. Po 30min znowu kaspersky pokazuje, że jest wirus. Chciałem przeskanować internetowymi skanerami plik, ku mojemu zdziwieniu po naciśnięciu chrome wywala, że aplikacja nie istnieje i czy chce wyrzucić ikonkę. To samo z IE i każdą inną rzeczą na laptopie, wszystko przestało się uruchamiać. Nawet restart/zamknięcie nie działało, tylko restart sprzętowy poprzez przycisk. Uruchomił się znowu i wszystko od tamtego czasu jest okej, przeskanowałem kasperskim i Malwarebytes i nic nie pokazały. Wolałbym się jednak upewnić czy wszystko zniknęło.
OTL.Txt
Extras.Txt