Złożyłem niedawno komputer - wszystkie części nowe. Komp był składany przeze mnie oraz przez kumpla, po instalacji windows i aktualizacji sterowników (długo wszystko hulało) okazało się, że porty USB 3.0 nie są podłączone (może wspomnę, że ostatnie przed podpięciem kabelków wyłączanie komputera trwało z 4min), podłączyliśmy USB 3.0 oraz jeszcze wiatraki w obudowie (też nam umknęły). Po włączeniu komputera i w momencie wyjścia z biosa nagle przestały działać porty usb w całym komputerze (myszka i klawiatura). Próba odłączenia tych kabelków nie przyniosła zamierzonych efektów. W biosie wszystko hula, natomiast zaraz po wyjściu wszystkie porty jakby przestawały dostawać prąd. Wspomnę jeszcze, że dużo kombinowałem, i przy odłączeniu jednego z dysków na początku działały, ale w końcu porty usb "wyłączają" się. Sprawa jest dziwna, ponieważ po odłączeniu obu dysków - czyli bez windowsa (którego na początku podejrzewałem) również zaraz po wyjściu z biosa kontrolki przestają się świecić...
Próbowałem już: wypiąć oba dyski, przepiąć kabelek od usb do innego portu, wyciągnąć baterię z płyty głównej na całą noc, wpiąć dysk z innego komputera, rozłożyłem cały komputer i złożyłem jeszcze raz.
Specyfikacja:
Płyta główna: MSI gaming 5
Procek: Intel Core i4690k
Karta graf: MSI GTX 770
Obudowa: Zalman Z9