Proszę się ze mnie śmiać.
Najpierw odpowiem czemu uważałem że to infekcja: Ponieważ podejrzany (wtedy jeszcze nie) pen został odpalony na laptopie pod linuxem (chciałem slajdy jeszcze raz przeczytać przed kolosem z [i tutaj możecie się zacząć śmiać] Inżynierii oprogramowania 2 ) i oprócz pdfów na penie był plik explorer.exe i parę innych exe'ków których ja tam nie umieszczałem a miały wdzięczną nazwę typu dgfshdf.exe
Po powrocie do domu kiedy zobaczyłem że moja klawiatura daje naprawdę losowe znaki nabrałem przekonania że moja stacjonarka (z której pdfy przekopiowałem ) musi być zarażona pomimo arcavira2010. Dzisiaj rano próbowałem wejść do trybu awaryjnego (jakoś wczoraj rozpacz mnie zaślepiła i nie pomyślałem o tym) i zobaczyłem że klawiatura w BIOSie [kiedy jeszcze OSa nie zbootował] działa też niedeterministycznie (zupełny random). Zdziwiło mnie to ponieważ zakatować Windowsa to jedno ale shackować obsługę przerwania klawiatury w BIOSie to co innego. Poza tym gdyby ktoś był w stanie dobrać się do BIOSu to raczej by poczynił więcej szkód. <dramatyzacja> W przypływie furii wyszarpnąłem klawiaturę z kompa i wielokrotnie rzuciłem nią o ścianę, a potem z powrotem wbiłem do kompa</dramatyzacja> i o zabawo wszystko działa z powrotem.
Wnioski:
-ArcaVir nie uznał za stosowne powiadomić mnie że jakiś syf jest na pendrive
-Moje ego dostało po rzyci (to akurat dobrze)
-Moja wiedza jeśli chodzi o malware jest zbyt mała.
-Lenistwo nie powinno być wymówką przed częstszym robieniem backupów.
-Jeśli sprzęt nie działa => uderz
-Klawiatura za kilkanaście zł to szmelc
Dzięki za odpowiedź picasso (i wszystkim innym którzy się wgryzali w logi )
No możecie przestać się śmiać co za dużo to nie zdrowo