Skocz do zawartości

73. Rocznica Powstania Warszawskiego | 74. Rocznica Powstania Warszawskiego


Rekomendowane odpowiedzi

Pomoc jest darmowa, ale proszę rozważ przekazanie dotacji na utrzymanie serwisu: klik.

 

 

 

"Relaxation Room"

Zacisze. Luźne rozważania i off-topy. Bez problemów technicznych. Bez polityki.

a Powstanie Warszawskie to przede wszystkim decyzja polityczna kilku polityków, którzy dla własnej ambicji zdecydowali się poświęcić Warszawę, nie licząc się z tym, że to pociągnie ogromne koszty, nie tylko dla Warszawy, ale i dla całej Polski, bo po wojnie zamiast rozwijać Polskę trzeba było przez kilkanaście lat poświęcać wszystko,na obudowę Warszawy.

Ta decyzja stała się przyczyną, że Polska biedniała z dnia na dzień.

Oczywiście zwykli powstańcy nie są tu niczego winni, i należy się im szacunek.

 

Ale w "Relaxation Room" nie powinno być takiego tematu, bo tu nie powinno być polityki.

 

Odnośnik do komentarza

W ogólnym zarysie zgadzam się z Jessicą.
Decyzja polityczna, ale nie podjęta przez polityków, co raczej wojskowych. 
 
Myślę Miszel, że powinieneś to przemyśleć raz jeszcze. Zrobić prosty bilans zysków i strat. Osobiście zysków nie widzę, za to strat było sporo. 
220 tys. ofiar, można to śmiało zaokrąglić do ćwierć miliona. I za co? 
 
Jeden z wpisów na blogu, który swojego czasu bardzo mnie poruszył: 
 


Znam tylko Powstanie Warszawskie z opowieści mojego śp dziadka, który jako żołnierz AK w stopniu kaprala walczył na Ochocie. Nie zdążył z drużyną na koncentrację swojego oddziału – zgrupowanie „Garłuch” mającego zdobyć lotnisko Okęcie być może dzięki temu przeżył, bo większość jego kolegów ten zryw przypłaciła życiem. 1-go sierpnia drużyna, w której się znajdował (dlatego, że mieli własną broń) została dołączona do kompanii WSOP-u dzięki czemu około 60 ludzi zostało uzbrojonych w 1 karabin z 10 pociskami, 1 pistolet z 1 magazynkiem i trzy granaty. Porucznik „Gustaw” wydał rozkaz zdobycia koszar na Placu Narutowicza i cała ta masa ludzi w ogromnej większości nieuzbrojona ruszyła na rzeż. Nigdy nie dotarli nawet do połowy odległości, jaka dzieliła ich od budynku koszar. Zostali zmasakrowani w taki sposób, że w przeciągu 2-3 minut Pl. Narutowicza wraz z ulicami do niego dochodzących pokrył się ciałami ponad 300 osób, żołnierzy, ochotników z WSOP-u i ludności cywilnej, jaka się tam znalazła. Niemcy wystrzelali wszystkich, którzy się tam znajdowali, nie oszczędzając nawet swoich żołnierzy. W nocy udało się im zdobyć, (choć tak naprawdę to zająć) kilka samochodów z zaopatrzeniem, jakie wjechały i stanęły przy ulicy Barskiej (była tam stołówka i kasyno dla żołnierzy a nie jak głosi tablica umieszczona na głazie – koszary) a kierowcy uciekli do budynku koszar po drugiej stronie Pl. Narutowicza. Samochody te zresztą zostały przez Niemców spalone wraz całą zawartością, jaka na nich pozostała tejże nocy. Z oddziału liczącego 60 osób – szumnie nazywanej kompanią zostało 4 osoby. Reszta w ogromnej większości zginęła. Ciała, jakie usiłowali ściągnąć nie przypominały nawet sit. To były krwawe kawałki mięsa przemieszane z odzieżą bez rąk, nóg, głów niepodobne do tego, że były kiedyś istotami ludzkimi. Przez następne dwa dni siedzieli w budynku przy ul. Kaliskiej i czekali na dalsze rozkazy i amunicję tylko, że już żaden rozkaz do nich nie dotarł. Docierali tylko ludzie, którzy mieli zapał do walki i wielką nienawiść do Niemców. Do momentu natarcia w dniach 4-5 sierpnia przez Ukraińców czekano z niecierpliwością na oddziały powstańcze ze Śródmieścia, i przede wszystkim na broń i amunicję, której brakowało. Nikt nie znał i nie wiedział, w jakim są położeniu. W nocy, kiedy do natarcia ruszyli Niemcy (dziadek uważał ich za Ukraińców i Kozaków) wszystko się rozsypało. Powstańcy uciekli – zresztą jak można się bronić przed czołgiem czy armatą, która zamienia domy w gruzy i której nikt nie dosięgnie, bo nie ma czym. Można też czekać na śmierć, ale wtedy najbardziej chce się żyć i niewielu pragnie umrzeć w walce, w której jest się bezsilnym i czeka na swoją kolejkę umierania. Ukraińcy i kozacy podpalali dom po domu, (Niemcy zazwyczaj wcześniej wynosili z niego najbardziej wartościowe rzeczy) zabijali wszystkich, którzy się tam znajdowali Barska – Kaliska – Grójecka – Wawelska pokryte były stosami trupów. Żandarmi niemieccy zabijali Ukraińców i kozaków za to, że byli zbyt pijani by zabijać lub za to, że zbyt szybko podpalili dom, który można było jeszcze ograbić. Poznałem te 11 dni życia mojego dziadka (dla jednych tylko jedenaście), niemal każdą minutę i miejsce wyrwane z tego koszmaru. Po jedenastu dniach wyszedł wraz z pozostałą ludnością Ochoty (po prostu nie sposób jest zabić wszystkich naraz, Niemcy też się kiedyś męczą zabijaniem i potrzebują odpoczynku) i do końca wojny „odpoczywał” w Dachau. Po wojnie spotkał tylko kilka osób, które walczyły na Kaliskiej i Barskiej (z oddziału liczącego około 120 ludzi).  I teraz rzecz najciekawsza im więcej lat mijało tym coraz więcej znajdowało się powstańców, którzy walczyli na Ochocie a zwłaszcza na Kaliskiej. Jak pewnego dnia policzył mój dziadek to mu wyszło prawie 600 osób, jakie rościło sobie pretensje do tego by stać się Powstańcem. Kilka pełnych kompanii wspaniale uzbrojonych i wyćwiczonych ludzi, którzy zdobyli koszary na Barskiej (była tam tylko stołówka, kuchnia i kasyno oraz magazyn żywności – a nie koszary) w wielkiej walce ( kierowcy samochodów uciekli do koszar – zabito Niemców w kuchni i na stołówce, dlatego, że nie mieli broni pod ręką i się nie bronili zastrzelono ich z nienawiści) Nie potrafiono nawet wykorzystać poza bronią tego, co było na samochodach i nawet ich nie rozładowano pozostawiając między innymi worki z ziemniakami. Samochody zostały zapalone przez Niemców i spłonęły. Przez te kilkadziesiąt lat ludzie, którzy sami nie brali udziału w tej rzezi – sami tworzyli legendę i dorabiali mity o Powstaniu, które dla jednych było koszmarem, dla innych tylko grą o dusze pokoleń. Słuchano tylko tych osób, które chciano słuchać, tych, którzy starali się podejść w sposób obiektywny pomijano milczeniem lub wybiórczo przedstawiano relacje dorabiając do nich własne mity i legendy, jakie miały dotrzeć do ludzi. Dorobiono też Powstańców ( ludzi pozbawionych własnej godności, mitomanów, takich, co mówili tak jak im kazano – którzy nigdy nie walczyli i nie mieli odwagi trzymać za karabin i umrzeć za Polskę). Potrafili jedynie upiększać historię i tworzyć własne legendy, których miło się słucha. Poznałem już Powstanie Warszawskie takie, jakie było opisywane w książkach pełne glorii i chwały, pompatycznych haseł i takie, jakie widział je mój dziadek oraz jego koledzy Powstańcy pełne krwi, tragedii i nieszczęść. Przed swoją śmiercią powiedział, że żeby mógł to najpierw zdegradowałby, a później powiesił Bora-Komorowskiego i tą całą jego „bandę” (nie zasłużyli nawet na rozstrzelanie) za to, że skazali na śmierć całe pokolenie młodych ludzi i zniszczyli miasto oraz za to jak „wspaniale” dowodzili na Ochocie i Okęciu. Ponieważ i jak sądzę i tak mam przechlapane to z opowieści kolegi mojego dziadka, który był oficerem (podporucznikiem) AK dodam jeszcze jedno, kiedy ten wychodził z kanałów w Śródmieściu i nie oddał honorów wyższemu stopniem oficerowi został oddany pod sąd polowy pod zarzutem niesubordynacji i niechlujstwa (brudne buty i mundur niegodny oficera). Uratował go jego własny oddział, który rozbroił cały sąd i tak delikatnie potraktował tego oficera i jednego z sędziów, że trafili do szpitala. Na wezwanie sądu do natychmiastowego rozbrojenia oddziału nikt z oddziałów powstańczych nawet nie podjął takiej próby, natomiast oddziały te rozbroiły oddział żandarmerii, który usiłował przyjść z odsieczą Wysokiemu Sądowi.   
Bardzo żałuję, że nie umieściłem w tekście żadnych nazwisk, imion oraz pseudonimów, być może to jeszcze kiedyś zrobię, ale po prostu uważam, że Ci, którzy choć przez chwilę brali udział w Powstaniu na pewno to zrozumieją
~wnuk Powstańca, 

 

 

Odnośnik do komentarza

Walczyli za wolność, za nasze dobre imię i to wystarczy. Pokazali, że umiemy walczyć i się zjednoczyć w momencie kiedy zło tamtych czasów mordowało, prześladowało i bestialsko straszyła rodaków. 

 

Ale w "Relaxation Room" nie powinno być takiego tematu, bo tu nie powinno być polityki.

 

To mylne stwierdzenie, to historia naszego narodu, nie polityka. Historia to element, o którym nie wolno zapominać.

 

Z szacunku do Powstania Warszawskiego zamknę ten temat, bo z pewnością takie dyskusję niczemu nie służą.

Odnośnik do komentarza
  • 11 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...