Skocz do zawartości

Humor


Rekomendowane odpowiedzi

Pomoc jest darmowa, ale proszę rozważ przekazanie dotacji na utrzymanie serwisu: klik.

Mnie zaspokaja taki jeden "maz" na literke "P" z naszego forum. :P . Calkiem mi wystarcza. Jak on mi robi dodrze.

rechot.gifMarek no nie mogłem się powstrzymać. 3611611jk.gif Pzdr piwo.gif

===============

W restauracji siedzą Ecik i Francik Kichol.

Gdy kelnerka przyniosła zamówione przez nich dwa pączki, Francik odezwał się szarmancko:

- Całuję rączki za te dwa pączki.

Za chwilę znów dowcipny Francik dziękuje kelnerce:

- Za te ciasteczka całuję w usteczka.

Ecik już nie wytrzymał i mówi:

- Jo ino czekom, jak ty zupa zamówisz!

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Cytat z artykułu z Interii "Pogotowie komputerowe - najzabawniejsze przypadki"

 

Poniższe przykłady zostały przygotowane na podstawie zebranych prawdziwych historii, które miały miejsce podczas realizacji otrzymanych przez PCDOC zgłoszeń.

 

Serwisant otrzymał pewnego razu standardowe zgłoszenie od jednego z klientów, który narzekał na zbyt głośno działający wiatrak. Po dotarciu na miejsce i otworzeniu komputera, okazało się, że sprzęt nie był wystarczająco często czyszczony. W obudowie serwisant znalazł bowiem gniazdo gryzoni (prawdopodobnie szczurów). Kłopot z wiatrakiem polegał na zanieczyszczeniu go odchodami zaskakujących lokatorów.

 

Inne, podobne wezwanie, było związane z problemem w ramach którego, Klientowi nie chciał uruchomić się komputer. Po odsunięciu biurka, na którym sprzęt był ustawiony, serwisant zadał pytanie, czy domownikom przypadkiem nie zaginął chomik. Tak, gryzoń zniknął, ale nie można było go wciąż odnaleźć. Okazało się, że ów chomik przegryzł kabel zasilania, co było przyczyną niedziałającego komputera. Niestety, zwierzę zginęło, bo nie wytrzymało napięcia...

 

Z firmy korzystającej z abonamentowej usługi zadzwonił klient i poinformował rozmawiającego z nim serwisanta, że z jednego z komputerów wydobywa się dym i widać płomienie. Sugestia przedstawiciela PCDOC, aby jak najszybciej wyjąć wtyczkę z gniazdka i wezwać straż pożarną, spotkała się z zaskakującą odpowiedzią ze strony rozmówcy, który przyznał, że jest świadom jak należy w tym momencie postąpić, ale potrzebuje porady, jak zrobić backup i to najszybciej jak się da.

 

Jedna z bardziej zabawnych historii dotyczy mężczyzny, który zadzwonił twierdząc, że na jednej ze swoich płyt DVD znalazł wirusa, pytając jednocześnie czy da się go stamtąd usunąć. Został poinformowany, że z tego konkretnego nośnika nie, ale można odzyskać dane i nagrać je na nową płytę, a zawirusowaną po prostu wyrzucić. Po przyjeździe na miejsce serwisant zobaczył, że płyta leży na stoliku z kartką z napisem "kwarantanna". Klient z pełną szczerością poinformował go, że odizolował ten kompakt od pozostałych, żeby infekcja nie rozniosła się na inne nośniki

 

Bez komentarza. :blink:

Odnośnik do komentarza

O pomysłach użytkowników mógłbym niemałą książkę napisać...

 

Wystarczy, że u mnie w fimie jakiś komp ma włączone bootowanie po sieci. Wtedy pojawia się taki pomarańczowy ekran. Można wybrać instalację kilku systemów, parę środowisk diagnostycznych, Nyan system i, wreszcie, start z dysku lokalnego. Mechanizm nie sprawiał nikomu problemów, dopóki nie dostałem telefonu, że komp nie działa, bo pojawił się na nim pomarańczowy blue screen.

 

Standardowa prośba o restart komputera. Trafiłem kiedyś na kobietę, która to robiła w kilka sekund. Zdziwiony, jak się jej to udało idę do niej, proszę o wykonanie resetowania. Efekt? Wyłączyła i włączyła monitor.

 

Robienie backupów bazy danych przez użyszkodników? Żaden problem. Bierze taki pendrive'a i kopiuje skrót z pulpitu. Sprawdza na tym samym kompie i cud: działa! Gdy próbowałem wytłumaczyć, że to nic nie da, to zostałem zbluzgany, że się nie znam, a ów (l)user chce rozmawiać z moim przełożonym, dlaczego tak niekompetentni ludzie, jak ja tu pracują.

 

Jaki jest najczęściej podawany producent sprzętu sieciowego (routery, switche itd.), w którego posiadaniu są użytkownicy? Made in China.

Odnośnik do komentarza

Niezłe, choć historia ze szczurami i backupowaniem płonącego kompa wydaje się naciągana. Z drugiej strony... sama mam ojca, który mimo nie całkiem już młodzieńczego wieku backupów robić się nie nauczył (bo po co, skoro w razie czego córka przyjedzie i naprawi - nie kuma, że to kiedyś "nie zadziała"), a ochrony antywirusowej nie posiada żadnej, bo gdzieś kiedyś przeczytał, że to nie jest takie potrzebne, a tylko zamula kompa. I weź gadaj z takim.

 

Mam też małą historyjkę w stylu dzwoni pan do serwisu. Autentyk. Dzwoni do mnie kolega ze studiów, że mu "komputer nie nagrywa płyt". Pytam, czy nagrywarkę komp widzi. Widzi. Czy światełka jakieś murugają? Mrugają. Płyty czyta? Czyta. No to jadę. Na wejściu zabił mnie sposób, w jaki kolega płyty nagrywać próbował. Tak. Przeciągnij i upuść. (Z dyskietką przecież działało.) I tak, to był zwykły CD-rom.

 

A! Jeszcze kiedyś rozbroił mnie mój brat. Wybierał się do mnie, a że byłam świeżo po instalacji systemu i w trakcie przeprowadzki, poprosiłam go, żeby z domu przywiózł mi instalkę office'a. Bratu nie chciało się szukać w moich płytach (bo ty tam tyle tego masz), więc poszedł po najmniejszej linii oporu i mi nagrał. Folder "Microsoft Office" z Program files...

Odnośnik do komentarza

Pozwolę sobie zacytować, co kiedyś na piekielni.pl pisałem:

 

 

Otrzymałem kiedyś maila od klientki ze zrzutem ekranu przedstawiającym jej stronę WWW z dopiskiem: "Proszę sprawdzić, czy działa przycisk "Kontakt"."

 

 

Z pewnego forum:

"Kiedyś stawiałem kompa w pewnej firmie. Po jakimś czasie dostałem telefon, że komputer jest zepsuty. Jadę i natrafiam na klasyczną historię, wszystkim działa, tylko jak usiądzie Pani Helenka, to komp zaczyna piszczeć i się nie odpala. Sprawdziłem kompa, stwierdziłem że wszystko OK i pojechałem do domu (to było jeszcze w czasach DOS-a i nikt nie słyszał o reinstalkach systemu). Sytuacja powtórzyła się wielokrotnie. W końcu z pianą na gębie proszę panią Helenkę o odpalenie kompa, dokładnie tak jak to zawsze robi - wszystko OK. Za którymś tam razem, gdy w mojej obecności usiadła do biurka, prawda wyszła na jaw. Co się okazało? Pani H. będąc osobą hojnie obdarzoną przez naturę, naciskała biustem na klawiaturę."

 

 

Rozmowa telefoniczna: klient (apteka), helpdesk.

K: - Nie mamy Internetu.

HD: - Czy na wszystkich komputerach?

K: - Tak.

HD: - A na serwerze?

K: - O, na serwerze jest.

HD: - Spróbujmy zresetować switch'a.

K: - Tzn?

HD: - Proszę wyjąć przewód zasilający, to będzie jedyna okrągła wtyczka.

K: - Ale jak znaleźć "sficza"?

HD: - To będzie małe, płaskie pudełeczko z wychodzącymi z niego przewodami.

K: - Ale są dwa takie pudełeczka.

HD: - Proszę przeczytać napis, dojdziemy co jest czym.

K: - Na obu jest napis: "made in China".

 

 

Rozmowa HelpDesk (HD) - Klient (K)

K: - Komputer nie działa.

HD: - Czy jest włączony monitor i jednostka?

K: - Tak.

HD: - Czy monitor coś wyświetla?

K: - Tak.

HD: - Co wyświetla monitor?

K: - Literki.

HD: - Jakie?

K: - Białe.

HD: - Czy literki układają się w wyrazy i zdania? Jeśli tak, to co jest napisane?

K: - Nie wiem, bo to po angielsku.

Odnośnik do komentarza

Cos z innej dziedziny. Lata 1983-84. Same fiaty i polonezy. Wszyscy wszystko o nich wiedza, nawet dzieci. Mlody czlowiek kolo 20 lat rozpoczal prace w Kolumnie Transportu Sanitarnego jako kierowca sanitarki. Przychodzi do warsztatu naprawczego i pyta. Panowie nie moge dolac oleju do silnika - chyba jest juz full. Kierownik prosi; skocz Marek zobacz. Lece z gosciem i zatkalo mnie po prostu. Zdjal pokrywe filtra powietrza i nalal do gaznika oleju silnikowego. :P

Odnośnik do komentarza

Czasem czytam te informatyczne opowieści i mi mózg staje. Okej, sama kiedyś chcąc zlikwidować strzałki przy skrótach, wywaliłam cały klucz zamiast jedną z wartości i potem się dziwiłam, że mi wyjątki krytyczne przy kopiowaniu dokumentu tekstowego wyskakują, albo w ciągu jednego dnia przeczytałam chyba połowę literatury informatrycznej dostępnej w mojej bibliotece, bo komp nie chciał wstać, po czym wróciłam do domu, spojrzałam uważniej na gnojka i... wyciągnęłam dyskietkę z napędu. Każdy czasem się zagapi zwyczajnie, ale żeby takie coś? ojojoj Nie wiem skąd się tacy ludzie biorą.

 

Apropos mechaników, to przedwczoraj pan mi wymienił nie to lusterko co trzeba, hehe. No ale to nic, będę miała oba nowe i w jednym kolorze.

Odnośnik do komentarza

Fajnie zrobione, a poniewaz wszyscy lubimy komputery, a nie wszyscy lubimy gry, a wszyscy jestesmy patriotami, a niektorzy na uchodztwie, a ladnie zrobione jak juz wspomnialem, a to wklejam :P , co tam chwila w cyberprzestrzeni

Za pare lat bede latal po pokoju z okularami na oczach i wymachiwal wirtualna spluwa. To bedzie bajer. (i do tego manierka z Jackiem Danielsem) :D

Odnośnik do komentarza

Od razu przypominają mi się takie dwie historie jednego z użytkowników piekielni.pl

 

Opowiedział kolega, który swojego czasu miał nieszczęście uczyć matematyki w gimnazjum, a raczej w (jak sam to po pewnym czasie zaczął określać) przechowalni bydła. Po pewnym czasie nie wytrzymał nerwowo i przeniósł się do innej szkoły, ale wtedy był świeżo po studiach, robotę trudno było znaleźć, no to brał chłop co dawali.

 

Pewnego jesiennego poranka wchodzi do sali, a tam cyrk, małpiarnia i burdel w jednym. Ot, taka klasa. Nikt nie zwraca na niego uwagi, równie dobrze mogłoby go nie być. Nic, nic, nic, żadne konwencjonalne metody nie działają, wygląda na to, że nawet nie uda mu się zacząć zajęć.

Koniec końców wychodzi na zaplecze, bierze dużą linijkę do rysowania po tablicy, wraca do sali. Bierze konkretny zamach... i wali nią o stół z całej petardy.

W sali zapada cisza, nawet mucha nie bzyczy.

- Dzień dobry - mówi w końcu mój kolega. Siada za biurkiem, wzdycha sam do siebie, otwiera dziennik.

W tym momencie któryś z chłopaczków wypala z głupkowatym uśmiechem:

- A wszystkie swoje ku...y tak lejesz zanim je ru**sz?

Kolega opowiadając mi to przy piwie stwierdził, że dotąd nie wie, jak to się stało. Po prostu nie wytrzymał. No nie. Po prostu nie.

- Nie, nie wszystkie. Tylko twoją starą.

 

Tym razem cisza panowała do końca zajęć.

 

Opowiedziane przez kolegę, który swojego czasu uczył w gimnazjum zwanym również przez głównego zainteresowanego przechowalnią bydła. Po jakimś czasie nie wytrzymał nerwowo i przeniósł się gdzie indziej, ale wtedy był świeżo po studiach, z robotą krucho to brał chłop co dawali.

Kolega generalnie do gimnazjów nic nie ma. Po prostu taka dzielnica była, że odbył iście piekielny chrzest bojowy.

 

Na koncercie sobie uszkodził nogę i musiał chodzić o kuli. Potem usztywnienia już nie miał ino bandaż pod skarpetką, ale kula była pod ręką na wypadek, gdyby miał sporo chodzić, no i najlepiej oczywiście, żeby nogę w górze trzymać kiedy tylko się da. Czyli na dyżurze dla rodziców bach!, jedna noga na stół, druga na podłodze. Przecież jak wchodzi bez pukania do pokoju nauczycielskiego to swój, a jak puka to się zdąży nogę zdjąć, coby wiochy nie robić.

Cisza, spokój, sam sobie siedzi, kawę popija, sprawdza klasówki. Tak go to pochłonęło, że nawet nie zauważył, jak otworzyły się drzwi.

- Ty chyba gó****u dawno w d*** nie dostałeś! Wstawaj, k****!

Kolegę zamurowało. Dużo czasu na reakcję zresztą nie było, bo spory dres który właśnie wparował do pokoju realnie złapał go za fraki i postawił do pionu.

- Co robisz, gnoju!? I jeszcze syry na stół!?!

- Ja tu uczę!

- GóWNO, NIE UCZYSZ! Ja cię zaraz nauczę, jak cię ojciec nie nauczył!

- Puść mnie pan!

- Już ja cię k**** puszczę! Tak cię puszczę, że ci się odechce, sk****u!

Kolega 170 cm wzrostu, waga piórkowa, czyli nie ma co się kłócić, trzeba ratować zęby. Facet realnie przeciągnął go przez korytarz, a sekretarka w gabinecie dyrektor podobno się na ich widok przeżegnała.

- Do pokoju nauczycielskiego się wam włamał, g*****rz! - zagrzmiał dres, siłą sadzając kolegę na krzesełko - Z nogami na stole se klasówki przegląda!

- To jest... - Sekretarka przytula do piersi segregator w charakterze tarczy... - ..Ten pan jest nauczycielem...

Dres zdębiał, kolega siedzi grzecznie w kącie, rozciera rozbitą kostkę z kwaśną miną.

- No chyba se pani jaja robi.

- No chyba nie. - Kolega poprawia sweter, zbiera te niewielkie resztki godności, jakie mu jeszcze pozostały i wyciąga rękę - Sponiewierany Piekielny.

Dres rękę uścisnął, ale jakby z wahaniem. Potem podrapał się po głowie i mówi:

- A... bo ja ten... w sprawie Piotrka z II c przyszłem. Porozmawiać. Z jego no, nauczycielem.

- Acha... - Kolega pokiwał głową. Odetchnął. Świat zyskał nowy wymiar abstrakcji. Mało się nie roześmiał. - ...Czyli pan do mnie.

 

:)

Odnośnik do komentarza

Tu nowosc z krainy deszczowcow ; karamba...

Że się wtrące do tematu koledzy. Log z GMER wykonuje się jako pierwszy. A to dlatego, że skanuje on system na obecność rootkitów, które ukrywają się w OTL. A potem dopiero log z OTL się daje. Nigdy na odwrót.
jest tu, nie daleko. Moc jego wielka i powalajaca. Takiejz tez jest pewnie urody psychicznej, a tematy jego i posty powalaja na kolana i wywalaja na przymusowe zbanowania. Kto to ???.....nikt nie zgadnie. :P
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...